Niepokojąca niefantastyka

Autor 2010-05-21

Dzisiaj kolejna książka polecona mi przez Morven i kolejna próba czytania literatury niefantastycznej. Pierwszą było W krainie Kota, a teraz Szklany Klosz Sylvii Prath. I tym razem książka rzeczywiście była odległa od znanego i bliskiego mi gatunku. W ogóle mam co do niej mieszane odczucia. Z jednej strony narracja jest poprowadzona w ciekawy sposób, który wymaga ciągłego skupienia, ponieważ nie ma wyraźnego znaku końca jednej sceny i początku kolejnej. Przeskoki w czasie, zarówno w przód jak i w tył, nie są zaznaczone w tekście żadną gwiazdką ani nawet większym odstępem, trzeba pilnować wątku, aby się nie zgubić. Ja odebrałam to jako symbol niezmienności, stagnacji w umyśle głównej bohaterki. Ciekawe są też feministyczne poglądy wyrażane w książce, które na pierwszy rzut oka wydają się oklepane, ale gdy pamięta się, że została ona wydana w 1963 roku, stają się wręcz archetypiczne.

Z drugiej strony, po zakończeniu lektury poczułam, że ta książka przeleciała przez mój umysł, nie pozostawiając tam tego nieokreślonego uczucia, którego oczekuję od powieści. Mam wrażenie, że ta historia się nie skończyła, czuję niedosyt. I przede wszystkim niepokój. Jest jednak bardzo prawdopodobne, że taki był cel tej książki.

Elementy wpisu:

Gdzie: do pracy

O autorze

I'm friend of elves.

Komentarze

17 komentarzy na “Niepokojąca niefantastyka”


  1. No, nie znoszę różu. A łączenie go z moją ukochaną czernią to dla mnie zbrodnia. Ale z pewnym zdziwieniem stwierdzam że tu mi się podoba :) Zazdroszczę golfu już od długiego czasu, ma genialne rękawy.
    I w końcu coś nowego na głowie :) Przyznaję że sama jestem wielką fanką dwóch kucyków po bokach głowy, nawet miałam plan wyruszyć tak jutro na uczelnię…


  2. Oooo, jak się cieszę, że wysuwasz czułki w stronę niefantastyki. Czasami mimo wszystko warto, choć zalety sf i fantasy są oczywiście niepodważalne. Nie zdążyłam skomentować Twojej pierwszej próby, czyli lektury Terakowskiej. Terakowska oczywiście była dla Ciebie na rozgrzewkę, na zachętę, czy jak tam to określić. Co do Sylvii Plath, to ciąg dalszy powieści dopisało życie. „Szklany klosz” był jej jedyną powieścią – w tydzień po jej wydaniu autorka już nie żyła. Zmarła śmiercią samobójczą w lutym 1963 r. Reszta dzieł Sylvii (do których chwilowo Cię nie zachęcam, bo do nich trzeba trochę lepiej wgryźć się w literaturę mainstreamową) to wiersze (dużo), opowiadania (mniej) i długaśny dziennik.
    A, i jeszcze jedno: chyba nie „archetypiczne” tylko raczej „archaiczne”? Archetyp zdecydowanie nie łączy się z poglądami – bardziej z wzorcami.


  3. super – talia, długość spódnicy, krój buta, rękawy – wszystko super. i dowód na to, że można na różowo z pazurem.


  4. Różowa spódnica – TAK! Różowa kamizelka – NIE!

    Sylvia Plath – Bardzo na TAK (zaczytuję się w jej wierszach).

    Z niefantastycznych książek polecam prozę Josteina Gaardera, a z fantasy (i sf) książki Martina (zwłaszcza Sagę „Pieśń Lodu i Ognia” i moje ulubione opowiadanie „Pieśń dla Lyanny”).


  5. jako zagorzała wielbicielka literatury faktu całkowicie nie odnajduję się w fantastyce. i tak sobie siedze i czekam, może kiedyś jakiś fajny dokument opiszesz :)
    świetny różowy zestaw :)


  6. Bez sensu.
    Jak można czytać S.Plath po POLSKU? Masakra totalna.
    Ktoś pisał o literaturze mainstreamowej w odniesieniu do S.Plath – co za brednie…


  7. @M – Ja bardzo długo nie nosiłam żadnego różu, ale przekonała mnie ta sukienka: http://elfka.pl/?p=2304 Tak jej zapragnęłam, że przełamałam się i teraz już noszę pewne odcienie różu. Co do łączenia z czernią – jest to sprawa niewątliwie kontrowersyjna, ale ten akurat róż jest mało żywy i wydało mi się to akceptowalne. A z fryzurą – staram się :) Kiepsko mi idzie samej, ostatnio przyjaciółka uczesała mnie w koronę z warkoczy i to było wspaniałe, ale nie umiem zrobić tego sama – bardzo żałuję. No i tak bardzo chciałabym mieć loki…

    @morven – Bardzo Ci dziękuję za zachętę i obiecuję, że będę dalej próbować. Myślę teraz o Penelopiadzie. Czytałam o samobójstwie autorki Szklanego klosza i rzeczywiście to stawia książkę w innym świetle – znacznie bardziej jaskrawym. A co do tego słowa „archetypiczne” – być może źle sformułowałam zdanie, ale to co miałam na myśli to to: zachowania i poglądy bohaterki książki, jako że opisane w 1963 roku, brały udział w tworzeniu takiego archetypu feministki, jaki teraz funkcjonuje.

    @Babunia Jagódka – Dziękuję Ci bardzo. Szkoda, że nie mam pomalowanych pazurów ;)

    @Agu – Bardzo podoba mi się ta kamizelka. Co z nią nie tak Twoim zdaniem? Gaardera czytałam kiedyś popularny Świat Zofii, chyba mi się dość podobał. O Martinie spóbuje coś poczytać.


  8. @mamalgosia – Tak?! Rany, ja nigdy nie czytam dokumentów. Może poleć coś ciekawego dla początkujących. I lekkiego :)

    @Kasia – Ja nie znam się na literaturze mainstreamowej, ale mam zaufanie do morven. Rozumiem, że większość książek jest lepszych w języku, w którym zostały napisane, ale jednak często wolę czytać tłumaczenia.


  9. Taak, Świat Zofii znają chyba wszyscy ;) ale polecam też inne książki, warto… a Martin to moje guru dobrej fantasytyki…jak ktoś go nie zna/ nie czyta, albo co gorsza nie lubi – ma u mnie minusa :P (mam na myśli osoby interesujące się fantastyką).

    Kamizelka, no cóż raz, że jest również różowa (zlewa się to w różową plamę) a dwa jest jakaś taka kwadratowa… gdyby miała dekolt w szpic i jakieś inne zakończenie na dole, byłaby znośna ;)


  10. Moje różowe wnętrze aż piszczy z uciechy na tę sukienkę ;) Chociaż, czy ja wiem, czy on pudrowy? To taki brudny róż, pudrowy jest bardziej mydlany, pastelowy. Ten jest wcale mocnym kolorem.
    Intrygujący pogląd o masakryczności lektur tłumaczonych. Bywają tumaczenia,które są sztuką samą w sobie. A poza tym…czy to trzeba zaraz szlifować hiszpański, żeby poczytać Marqueza???


  11. Kasia: nie zgadzam się. Owszem, każdy przekład coś odbiera książce, pozbawia ją odrobiny tła kulturowego. Z drugiej jednak strony, maestria tłumaczy jest niekiedy wielka i z tak dobrym tłumaczeniem mamy do czynienia w przypadku „Szklanego klosza”. Tłumaczką jest Teresa Truszkowska (wiem, że jest też inny przekład, ale ja czytałam tylko ten). To była artystka swojego fachu. Jeśli jesteś anglistką, to życzę Ci takiej znajomości języka, jaką miała Truszkowska albo inne polskie tłumaczki. Choćby Elżbieta Gałązka – Salamon, która przejęła po Tomaszu Beksińskim przekłady filmów i skeczy Monty Pythona. Albo Maria Skibniewska, która przetłumaczyła „Władcę Pierścieni” Tolkiena tak dobrze, że jej przekład został wskazany przez samego Tolkiena jako jeden z najlepszych.
    Co do nazwania twórczości Sylvii mainstreamem, to oczywiście jest to pewne uproszczenie. Wprowadziłyśmy je sobie z Elfką jako proste określenie literatury, która nie jest fantastyką.

    Elfka: można mówić co najwyżej o stereotypie feministki. Archetyp to coś znacznie głębszego, sięgającego nieświadomości – coś, co narasta w zbiorowej nieświadomości przez wieki. Tak opisał to Jung. Przynajmniej ja to tak rozumiem, ale nie jestem psycholożką, więc posiłkuję się wiki:
    http://pl.wikipedia.org/wiki/Archetyp_%28psychologia%29


  12. dziś z Elfki urocza dziewczynka :) ciekawe zestawienie choć tez przyłączam isę do teorii, że z kamizelką coś jest nie tak ;)


  13. @Agu – Rany, to mam minusa…

    @Miriana – Tak, może to jednak brudny. No i masz zupełną rację z tym, że nie trzeba wszak znać wszystkich języków, w których coś ciekawego zostało napisane.

    @morven – Dziękuję, pewnie bardziej chodziło mi o stereotyp, ale to słowo ma takie negatywne znaczenie, a ja miałam na myśli takie pierwotne ustalanie się jakiegoś pojęcia.

    @mala100gosia – :)


  14. @Morven (lub Elfki, o ile wie)

    Które tlumaczenie The Bell Jar jest Teresy Truszkowskiej? O ile wiem (a interesuje sie Sylvia od 12 lat i czytalam wszytko od niej jak i wiekszoc secondary literature, poniewaz pisze prace doktorska na jej temat (w Niemczech, poniewaz nie mieszkam w Polsce) wszystkie 5 (z 1975, 1989, 1995, 2004 jak i najnowsze z 2010) wydan Szklanego Klosza zostaly przetlumaczone przez Mire Michalowska. Teresa Truszkowska przelozyla opowiadania i wiersze.
    O ile mam zla informacje, bylabym wdzieczna za dobra i jakbys mogla mi podac jakie wydanie zostalo przelozone przez Truszkowska?

    Dziekuje z góry i pozrawiam!


  15. @Anna – Ja niestety nic nie wiem na ten temat.


  16. Sorry ale to wygląda jak dzidzia piernik.
    Kucyki – duże nie.
    Kamizelka i spódnica wyglądają jak podprowadzone z magazynu Mazowsza.
    Luźne rękawy bluski nijak się mają do reszty stroju.

    Chryste, tu nic do niczego nie pasuje! Do tego Twoja ulubiona długość spódnicy, chyba najbardziej niekorzystna dla twpjego typu sylwetki.

    Zgroza!


  17. Chryste. BLUZKI. Przez zet.

Odpowiedz.