Racz wybaczyć, Holmes!
Autor elfka 2011-05-29 |
Dzisiejszy wpis jest niejaką odpowiedzią na niedawny Jak mogłeś drogi Watsonie?. Czytelnik, poruszony do głębi moim brakiem w czytelniczym obyciu, dostarczył mi osobiście najpopularniejszą chyba powieść Artura Conana Doyle’a o Sherlocku Holmesie: The Hound of the Baskervilles. Klasykę tego doznania podnosi fakt, że powieść przeczytałam w oryginale. Korzyści z prowadzenia bloga są doprawdy nie do przecenienia.
Sama książka natomiast nie zachwyciła mnie jakoś szczególnie, muszę powiedzieć, że wręcz poczułam odrobinę rozczarowania. I o dziwno trudno winić za to autora w tym przypadku. Przede wszystkim wielka sława powieściowego detektywa zbudowała we mnie prawdopodobnie wygórowane oczekiwania. A po drugie, z każdym przeczytanym słowem, miałam wrażenie, że już czytałam coś bardzo, bardzo podobnego. I rzeczywiście: powieści Joe Alexa, o których już pisałam, są tak ściśle wzorowane na tej klasyce, że zdają się niemal tą samą historią. Nie znaczy to jednak, że nie polecam Sherlocka – zawsze lepiej przeczytać to, na czym się wzorowali inni.
Elementy stroju:
Gdzie: do pracy
Sukienka-cudowna, nausznice-boskie. :)
Słowa o książce, nie do końca pochlebne, jeszcze rok temu wywołały by we mnie wielki bunt – jak ktoś może nie lubić książki, którą ja lubię? Teraz, jako dojrzała osoba :) powiem tylko: każdy lubi co innego. I dobrze, inaczej można by umrzeć z nudów :D a że dostarczają Ci książki- ho ho ho, to masz niezwykłych czytelników :)
co zaś się tyczy sukienki, podobają mi się aksamitne rzeczy, ale tylko na wieszaku. Trudno by mi było poczuć się swobodnie w takiej sukni, a przynajmniej w takich, które dotąd widziałam. Na temat Twej sukienki nie mogę wypowiedzieć zdania, raz mi się podoba, gdy za chwilę spojrzę na zdjęcie – już nie :) dziwna sprawa! :D
klipsy znajome, świetnie wyglądają. Ja ostatnio zafundowałam sobie węża – nie wiem jak Ty w sprawach gadów, ale polecam, jest świetny!
O aksamitna sukienka !? :) niemniej śliczna no i te klipsy :)
Jaka cudowna elfia sukienka!.
Zaskakujesz mnie ilością przecudnych sukienek, nie tylko czerwonych. To też Twój kolor. :)
Ach, gdyby jeszcze ta sukienka dłuższa była….strasznie nie lubię takiej długości ubrań, obojętnie czy to spodni, spódnic czy własnie sukienek….
@Inez – Dziękuję.
@Keisi – Właśnie chciałam przekazać w tym wpisie, że to niezła książka, tylko okoliczności wywołały takie uczucie rozczarowania. A czytelnicy, przyznaję, niezwykli ;) Ja wielbię aksamit miłością szczerą, ale nie znoszę jego dotyku – poświęcam się więc bardzo nosząc te rzeczy, ale ich wygląd mi to wynagradza. Elastyczny aksamit nie jest taki przytłaczający, jak ten klasyczny, więc moim zdaniem nadaje się na codzień całkiem nieźle. A ten wąż podoba mi się, ale ja tak nie lubię za bardzo asymetrii i nie wiem czy dwa wyglądałyby dobrze. Nie mam do gadów żadnych obiekcji. Moja siostra hoduje gekony :)
@mala100gosia – Owszem, aksamitna. A klipsy są cudowne, ale bardzo niewygodne…
@Szmaragda – Miałam mieszane uczucia kupując ten kolor, ale okazał się bardzo uroczy. Sukni mam chyba z 50 teraz…
@Nurrgula – Och, do ziemi byłaby cudna… Zastanawiam się właśnie, czy skrócić tą sukienkę tak ze 20cm, rozumiem, że Ty jesteś za?
W tej sukience wyglądasz jak prawdziwa królowa Elfów!!!
skrócić, albo doszyć odpowiednią falbanę (ale niezbyt przymarszczoną).
chociaż bardziej podoba mi się opcja skrócenia.
Hej,
z przyjemnością przejrzałam Twój blog i – czemuż, och czemuż dotarłam do dzisiejszego wpisu! :) I czemuż nie ma następnego?
Jesteś piękną kobietą, przesympatyczną, i w pisaniu, i na zdjęciach. Masz swój styl, doceniam, chociaż oczywiście nie wszystkie zestawy uważam za udane, że jesteś konsekwentna i niepowtarzalna. Szkoda, że wyprowadziłaś się z Wrocławia, wypatrywałabym Cię na ulicach!
I wiesz co? Poczułam ulgę, że są jeszcze TAKIE blogi \okołomodowe\. Ostatnio ogarnęło mnie zniechęcenie, kiedy po raz setny przejrzałam identyczne stylizacje (lub ich brak), poczytałam głupawe wpisy o robieniu \kawy\ cappuccino z torebki i programach jukendens, że pomyślałam o sobie jak o 31-letnim dziwaku… A Ty dałaś mi dzisiaj prawdziwą przyjemność czytania i oglądania. Tak trzymać!!! :)
Pozdrowienia dla Twojego kochanego – fajną tworzycie parę! :) :) :)
Witaj ponownie Elfko! Mówiłam, że będę zaglądać, i jestem:) Suknia według mnie pięknie wygląda na Tobie, buty super – ja sama jestem maniaczką butów, nawet nie wiem, ile ich mam, a i tak zawsze znajdą się jakieś, których jeszcze nie mam:) Co do klipsów – pięknie uzupełniają stylizację. Jestem pod wrażeniem – rewelacyjnie podkreślasz strojem swoją urodę i indywidualność! Interesuję się modą, stylizacją – chociaż ostatnio mało czasu mam na to – i cieszę się bardzo, że jest osoba taka jak Ty, która potrafi wyłamać się ze schematu, a jednocześnie pozostać „na fali”! Tak trzymaj, pozdrawiam!
A, i jeszcze jedno – ja też nie lubię dotyku aksamitu, ale za to jak wygląda:)
Aż tak niewygodne są te klipsy? Bo zastanawiałam się kiedyś nad kupnem, potem o nich zapomniałam i znów mi przypomniałaś :) A klipsy to dla mnie wybawienie, jako że nigdy nie przekłułam uszu.
Rewelacyjnie wyglądasz w tym kolorze i uwielbiam Cię w rozpuszczonych włosach :)
@emnilda – To dopiero miłe słowa! Dziękuję.
@Inaa – Z tą falbaną to by może i fajnie wyglądało, ale skąd wziąć taką tkaninę?
@Monika – Witaj! Bardzo się cieszę, że Ci się u mnie podoba. Jak zauważyłaś na pewno, publikuję tylko raz w tygodniu, ale naprawdę staram się regularnie w niedzielę. To bardzo miłe, że przejrzałaś wszystkie wpisy. Jesteśmy zbliżone wiekiem :) Dziękuję w imieniu swoim i lamvaka.
@Gosia – Ja mam znacznie więcej sukienek niż butów, chociaż ostatnio się poprawiło. Uwielbiam ciekawe buty, ale wszystkie mnie obcierają, cisną, obcas powyżej 5 cm przyprawia mnie o skurcze stóp. Chętnie przyjmę wszelkie porady na temat producentów wygodnych butów.
@M – Dość niewygodne – dokładnie to po godzinie płatki uszu już mnie bolą, a poza tym klips się przechyla, bo jest za ciężki. Ale i tak da się nosić, warto, bo piękne są.
Odnośnie butów – dla mnie najwygodniejsze są martensy, no ale to chyba inny styl, chociaż – z linii Diva chyba by Ci się podobały:) Albo klasyczne Mary Jane – takie mam i o dziwo, pasują do kostiumów i marynarek, jak i do dżinsów. To mój nr jeden, jeżeli chodzi o wygodę. Numer dwa – to rieker, ale tu już trzeba by poszukać ładnych modeli, bo większość dostępnych w Polsce – to koszmary estetyczne, chociaż są wygodne.
Ja mam z riekera czółenka na 5 cm obcasie, czarne, z takim przodem w kształcie T – ale kupiłam nie w sklepie, a odkupiłam od kogoś przez internet.
@Gosia – Dziękuję, rozejrzę się.
Wspaniale, naturalnie.