Posh-etki

Autor 2015-09-27

Lamvak bardzo lubi urozmaicać swoje eleganckie stroje kolorowymi poszetkami. Teraz, kiedy towarzyszy mi na zakupach w sklepach z tkaninami, wyszukuje sobie wzorów, które mu się podobają. A ja obrębiam te kwadraty, obrębiam, obrębiam…

Kwieciste poszetki:

Gładkie poszetki:

Inne wzory:

Poszetka obrębiona ręcznie. Zajęło to ponad tydzień…

Poszetka obszyta lamówką w wisienki.

Poszetka obrębiona ręcznie za pomocą „blanket stitch”.

Poszetka z podwiniętymi brzegami.

Jedwabny jeans

Autor 2015-08-30

Kiedy zobaczyłam tą tkaninę, cały projekt sukienki pojawił się w mojej głowie zupełnie magicznie. Jest to jedwab tkany tak jak zwykle tka się bawełnę na jeans. Obie strony mają bardzo ładny zielony odcień, w tym jedna strona jest znacznie jaśniejsza. Po prostu musiałam użyć obu stron. Zdecydowałam się na ciemniejszy kolor jako bazowy i jaśniejszy do wykończenia. Jasne części ozdobiłam pięknymi haftami imitującymi celtyckie węzły. Zużyłam chyba z 10km nici na te hafty…

Sukienka jest bardzo elegancka i świetnie sprawdziła się tego lata, kiedy okazało się, że nasze życie towarzyskie w Zurichu jest bardziej ożywione niż to, które prowadziliśmy w Krakowie…

Więcej o szyciu tutaj.

Elementy stroju:

Gdzie: na spotkanie z przyjaciółmi

Grützi!

Autor 2015-08-16

Witajcie po tej niezwykle długiej przerwie. Emigracja to jednak ciężki proces i ponad dwa miesiące zajęło mi dojście do takiego stanu ducha, w którym byłam w stanie zająć się blogiem. Pozdrawiam Was wszystkich serdecznie z Zurychu, naszego nowego domu. Żyjemy i wszystko udało się nam tutaj na miejscu poukładać, oboje pracujemy, mamy gdzie mieszkać i uczymy się niemieckiego. Zurych jest miastem bardzo ładnym i wygodnym do mieszkania, ale bariera językowa sprawia, że każda sprawa do załatwienia jest o wiele bardziej skomplikowana niż w Polsce albo niż byłaby w kraju anglojęzycznym. Nie wierzcie, jeśli ktoś Wam będzie mówił, że w Szwajcarii wszyscy mówią po angielsku.

Na zdjęciu sukienka uszyta jeszcze w Polsce, ale nie sfotografowana wcześniej. Zamiatam nią namiętnie zuryskie chodniki, bo wielce mi się ona podoba. Już widzę, że dostawy tkanin trzeba będzie organizować jakoś z zagranicy, bo o ile artykułów pasmanteryjnych wszędzie pełno, to tkanin jest niewiele. Jeszcze będę szukać. Mam nadzieję, że cała ta emigracja nie wpłynie negatywnie na moje szycie, szczególnie, że urządziłam sobie w nowym mieszkaniu piękne miejsce do pracy krawieckiej.

Więcej szczegółów o szyciu sukienki tutaj.

Elementy stroju:

Gdzie: na spacer

Lód i ogień

Autor 2015-05-03

Nareszcie nadszedł moment ujawnienia, co szyłam przez te ostatnie miesiące, kiedy wyglądało jakbym prawie nic nie szyła. Kostiumy na Pyrkon oczywiście!

Planowaliśmy te kostiumy z Lamvakiem i moją siostrą już od wielu miesięcy, mieliśmy miliony pomysłów, wiele wariantów, szczegółów, dodatków przedyskutowaliśmy. Wiadome od początku było jedno: pora na kostiumy z Gry o Tron.

Największym hitem okazał się Lamvak jako Jon Snow. Był to dość naturalny wybór postaci dla niego ze względu na idealną fryzurę. Sam kostium nie wymagał wiele pracy – Lamvak miał już czarną pelerynę, czarne spodnie i koszulę, czarne wysokie buty. Wystarczyło tylko uszyć narzutę z czarnego sztucznego futra i kupić replikę miecza Długiego Pazura. Do tego sztuczny śnieg na ramionach i włosach i Jon Snow jak żywy. Więcej pracy było przy najważniejszym rekwizycie w naszej cospleyowej karierze. Czym bowiem byłby Jon Snow bez swojego wilkora Ducha. Ja uszyłam Ducha z białego sztucznego futra, przyprawiłam mu haftowane czerwone oczy i wypchałam, a Lamvak zmontował system mobliny, dzięki czemu Duch wędrował z nim po całym konwencie z gracją.

Jon i Duch wzbudzili powszechną sensację i uwielbienie. Nie mogliśmy przejść 100 metrów bez tłumu fanów (a częściej fanek) Lorda Dowódcy błagających o zdjęcie. Dzieci rzucały się na Ducha, wszyscy chcieli go pogłaskać. Cudem przeżył to, naprawdę. Lamvak spędził większość dnia na pozowaniu do zdjęć.

Jon Snow broni żelaznego tronu:

Lord Dowódca przyłapany na jakimś czarostwie!

Duch z bliska. Jeśli ktoś jeszcze zasugeruje, że wygląda jak miś polarny, to wybuchnę!

Postać dla mnie była znacznie trudniejsza. Nie bardzo jestem podobna do kogokolwiek z Gry o Tron, wiele postaci kobiecych chodzi półnagich albo jest mało charakterystycznych. Ostatecznie zdecydowałam się na postać czerwonej kapłanki – Melisandre. Uszyłam suknię wzorowaną na jednej z tych noszonych przez Melisandre w serialu, wyszła całkiem fajna. Kupiłam perukę, która okazała się jednak mało ruda i piekielnie niewygodna. Przyjaciele zrobili dla mnie naszyjnik z świecącym czerwonym klejnotem. Naszyjnik wykonany jest z modeliny, a w klejnot z żywicy wprawiona jest dioda, która naprawdę świeci.

Oby tak się nie skończyła cała ta Gra o Tron:

Melisandre poskramia hiszpańską inkwizycję:

Melisandre znów próbuje omamić Jona Snow:

Moja siostra natomiast stwierdziła, że nie będzie się ograniczać i uszyła kostiumy królewskiej pary. Joffrey Baratheon i Margaery Tyrell wyglądali naprawdę królewsko i imponująco.

Zmiany

Autor 2015-04-19

Dawno nie publikowałam nowych wpisów na blogu, ale stanowczo nie dlatego, że nic się u mnie nie działo. Wręcz przeciwnie, dzieje się dużo, aż trudno znaleźć czas i siły na bloga.

Przede wszystkim, Lamvak i ja zdecydowaliśmy się na emigrację. Za miesiąc przeprowadzamy się do Szwajcarii i ten drobny fakt zajmuje nasze umysły przez większość czasu. Na szczęście w Szwajcarii mają dostęp do Internetu, więc spodziewajcie się dalszych sprawozdań z mojego rękodzieła, kiedy tylko osiądziemy tam na dobre i będę mogła wrócić do maszyny.

Nie znaczy to jednak, że ostatnimi czasy nic nie tworzyłam. Tworzyłam i to sporo, ale nie pokazywałam, bo te dzieła czekają na swoją premierę na tegorocznym Pyrkonie, który to odbywa się za tydzień. Jeżeli będziecie na tym konwencie, będziecie mieli szansę zobaczyć na żywo nasze nowe, zupełnie zachwycające (nas jak narazie ;) ) kostiumy. Oczywiście zdjęcia na blogu też będą, prawdopodobnie za 2 tygodnie.

Z innych nowości, obchodziłam tydzień temu urodziny i zostałam obdarowana najbardziej wypasioną maszyną, jaką dane mi było widzieć. Jest to Janome MC15000. Od tygodnia powoli czytam instrukcję i ogarniam moc funkcjonalności, ale jeszcze sporo przede mną.

A dzisiaj pokażę Wam taki mały drobiazg, który jakiś czas temu zrobiłam. Jest to broszka ręcznie haftowana. Przy ostatnim pobycie w Londynie kupiłam takie bazy na broszki i to jest właśnie pierwsza próba.

Bullion knot

Autor 2015-03-22

Haft ręczny jest wspaniały z wielu powodów, a jednym z nich jest niezwykła rozmaitość ściegów, które można wykorzystać. Do tego projektu nauczyłam się ściegu zwanego bullion knot, którym wyszyłam koronę drzewa. Lamvakowi bardzo się spodobał.

Dmuchawce, latawce, wiatr…

Autor 2015-03-08

Kolejna haftowana poduszka – tym razem z dmuchawcem. Jako że jest tu bardzo mało powierzchni pokrytej haftem, zajęła dość mało czasu, ale wygląda bardzo ładnie. Dopiero po wyhaftowaniu zdałam sobie sprawę, że nie pasuje do niczego w moim obecnym i przyszłym mieszkaniu. Cóż…

Cienie cieniowania

Autor 2015-02-15

Oto mój kolejny projekcik hafciarski: lniane serwety obiadowe z monogramem. Do zrobienia monogramu użyłam cieniowanej muliny. Oczekiwałam ładnego ekektu cieniowania, ale jednak cieniowana mulina nie jest do końca cieniowana. Tak naprawdę ma 3-4 kolory i skoki pomiędzy nimi są dość mocno widoczne. Miałam podobne doświadczenie z cieniowaną nicią do haftu maszynowego.

Tutaj widać cały komplet:

Serwet jest tylko sześć, ale i tak widać duży postęp moich umiejętności pomiędzy pierwszą a ostatnią.

Na pierwszej widać wyraźnie nierówne krawędzie liter:

Przy ostatniej krawędzie są już znacznie gładsze:

Aby ukryć lewą stronę haftu podszyłam rogi trójkątami z tej samej tkaniny.

Nieoczekiwane zagrożenie dla szycia…

Autor 2015-02-08

Moje szycie jest w wielkim niebezpieczeństwie. Maszyna się kurzy, używana rzadziej niż kiedykolwiek w ostatnich latach, hafciarka chyba zardzewiała, właściciele moich ulubionych sklepów z tkaninami pewnie myślą, że umarłam. Cóż to powoduje, zapytacie? Nie nawał pracy, nie ożywione życie towarzyskie, nawet nie wielostopniowy proces kupowania mieszkania. Wszystkiemu winien jest haft ręczny!

W skrócie mogę powiedzieć: spodobało mi się. Naprawdę mi się spodobało. Jeszcze bardziej niż 2 posty temu. Nad tym drzewem na poduszce pracowałam ze dwa tygodnie – nie całkiem codziennie i w niektóre dni tylko po pół godziny, ale w niektóre i po parę godzin. I nie złościło mnie to ani trochę… Czułam jak manipulowanie igłą wlewa we mnie spokój i pogodę ducha. Trudno w to uwierzyć…

Haftuję więc dalej. Jeżeli znacie jakieś fajne miejsca w sieci dotyczące haftu ręcznego, będę wdzięczna za linki. Szczególnie chciałabym znaleźć jakieś źródło wiedzy na temat używania haftu ręcznego na ubraniach, bo poduszki i inne domowe gadżety fajne są, owszem, ale jednak chciałabym pokazać efekty szerszemu światu poza domem.

Tło dla broszki

Autor 2015-01-31

Ostatnia sukienka, którą uszyłam, ta czerwona, okazała się wielkim hitem mojej szafy. Wspaniale się nosi, jest ładna, elegancka i wygodna. W dużej części to zasługa świetnej tkaniny. Postanowiłam kupić więc tą samą wiskozę i uszyć sobie sukienkę-tło. Sukienka miała być czarna, dość prosta w kroju, mało zdobna i pozwalać na wyeksponowanie biżuterii.

A cóż jest lepsze do eksponowania broszek od szalowego kołnierza? Zaczęłam więc przedzierać się przez moje ogromne archiwum Burd w poszukiwaniu odpowiedniego wykroju sukienki z szalowym kołnierzem. I nic. Nie ma ani jednej… Poszukałam też trochę w Internecie. Nie znalazłam nic na Papavero ani na Simplicity. Czy to taki dziwny pomysł, żeby zrobić dopasowaną sukienkę z szalowym kołnierzem, która nie zapina się kopertowo? Ostatecznie skorzystałam z wykroju na żakiet, który całkiem nieźle się sprawdził. I teraz mam już gdzie przypinać największe i najbardziej kolorowe broszki jakie wpadną w moje ręce.

Więcej szczegółów o szyciu tutaj.

Elementy stroju:

Gdzie: do kina