Haftowane broszki

Autor 2016-01-17

Od dzisiaj upraszczam nieco formułę mojego bloga. Nadal będę publikować zdjęcia wszystkich moich wytworów rękodzielniczych, ale nie będę tworzyć osobnych podstron dla każdego elementu i pisać więcej niż mam do powiedzenia. Dzisiaj prezentuję ręcznie haftowane broszki: jedna z czerwonym koralowcem, druga z jesiennym liściem. Zaprezentowane są na talerzyku w kształcie liścia, który dostałam pod choinkę.

Pomarańczowa kopia

Autor 2016-01-10

Ta sukienka bardzo przypomina zieloną sukienkę sprzed dwóch lat – również uszytą w okolicy świąt. I nic dziwnego, bo była na niej wzorowana. Tamta okazała się jedną z moich ulubionych sukienek i chciałam mieć jeszcze jedną podobną. Tkanina znaleziona w małym szwejacarskim miasteczku świetnie się na taką nadawała. Zdecydowałam się na dużo szerszą lamówkę i bardzo mi się to podoba, szkoda tylko, że takie lamówki są trudno dostępne.

Elementy stroju:

Gdzie: do pracy

Moc i chmiel

Autor 2016-01-03

W tym roku nie robiłam wiele prezentów własnoręcznie, głównie dlatego, że musiałabym transportować w walizce samolotem. Kilka drobiazgów jednak zrobiłam, dla przyjaciół na miejscu.

Koronkowa zakładka do książek:

Zestaw ręczników z imionami rodziny Skywalker. Udzielił mi się nastrój z okolicy premiery Force Awakens, a że przyjaciele mają akurat odpowiednią strukturę rodziny – nie mogłam się oprzeć.

Torba z chmielowym wzorem dla domowego piwowara:

Co zawiśnie na drzewku?

Autor 2015-12-13

Co roku ogarnia mnie świąteczny nastrój w okolicy połowy grudnia i zawsze mam ochotę robić jakieś ozdoby świąteczne. Na razie ciągle znajduje się na nie miejsce na choinkach, ale za parę lat mogę być zmuszona do zakupu większej…

W tym roku zrobiłam koronki i laserowo wycinane płatki śniegu. Wesołych Świąt!

Melanż

Autor 2015-12-06

Niech będą przeklęte nowe, nietypowe, niewypróbowane wykroje. Niech będą przeklęte diabelskie tkaniny, po których nie da się niczym rysować. Niech będą przeklęte prujki przypadkowo wycinające diury na plecach nowej sukienki. Niech będą przeklęte marszczenia!

Jak widać w powyższego akapitu, szycie tej melanżowej sukienki wywołało u mnie sporo frustracji. Narobiłam się, naprułam, nakombinowałam, a na koniec byłam w stanie umysłu „od teraz szyję tylko sukienki z jednego wykroju, który zawsze pasuje”. Ostatecznie sukienka nie jest zła, ale jednak krój nie jest aż tak bardzo korzystny jak mi się wydawało. Te marszczenia stanowczo nie wyszczuplają, pewnie dlatego, że sukienka uszyta z tkaniny nie może być tak obcisła jak z dzianiny. Dekolt wygląda bardzo ładnie, ale ta krojona z karczkiem tylna stójka to jednak dla kogoś o dłuższej szyi.  Ukośne dolne brzegi też całkiem fajne są, gdyby nie to, że się ciagle rozchylają, Ach, eksperymenty.

Więcej szczegółów o szyciu tutaj.

Elementy stroju:

Gdzie: do pracy

Kamizelka dla hobbita

Autor 2015-11-29

Lamvak bardzo lubi kamizelki, ale do tej pory miał tylko jedną, w komplecie z garniturem. Zielonkawa bawełna w jodełkę przypominająca wełnę, którą przywiozłam z Bostonu, została więc przeznaczona na moją pierwszą próbę w tej materii. Nie poszło to najlepiej, ale Lamvak i tak jest zadowolony i nosi swoją kamizelkę.

Kamizelka ma kieszonki z wypustkami, z których jestem bardzo zadowolona, udały się bardzo ładnie. Ma również zieloną jedwabną podszewkę z wyszytym monogramem i ozdobne guziki. Z tyłu jest pasek ze szlufką, którym można mocniej dopasować kamizelkę. Kołnierzyk jest natomiast wypadkiem. Albo raczej próbą ratowania katastrofy. Pomimo kilku przymiarek, na samym końcu okazało się że przód bardzo odstaje – zrobiliśmy więc z niego kołnierzyk.

Siódme urodziny Elfich Szat

Autor 2015-11-22

Minął kolejny rok, rok ogromnych zmian dla mnie i niezbyt dobry rok dla szycia. Przez dużą część tego ostatniego roku zajmowało wielkie przedsięwzięcie kupowania mieszkania, a przez jeszcze większą – nie planowana wcześniej emigracja. Aż cud, że mimo wszystko coś uszyłam. A uszyłam cztery sukienki, jeden płaszcz, stos poszetek i kostiumy na Pyrkon: suknię dla Melisandre, futrzaną pelerynę dla Johna Snow i Ducha. Bawiłam się też trochę haftem ręcznym.

Nie będzie w tym roku tradycyjnej ankiety z głosowaniem na projekt roku, bo nie bardzo jest z czego wybierać. Ale teraz już osiedliłam się i życie nieco się ustabilizowało, więc mam nadzieję szyć więcej i bardziej regularnie. A teraz dla przypomnienia kilka zdjęć projektów z ostatniego roku.

Splendor jesieni

Autor 2015-10-25

Nie ma co udawać i się krygować. Uszyłam epicki płaszcz. Zupełnie tego nie planując. Miał to być ładny jesienny płaszczyk przystosowany do okrywania mnie w sukienkach z szerokim dołem (moje poprzednie okrycia bardzo spłaszczają szerokie spódnice). Kupiłam ten piękny materiał w Paryżu, cieszyłam się z jesiennego motywu. Krój też przecież taki skromny wybrałam – zupełnie prosta góra, żadnych kołnierzy, dół z zakładkami. Jak więc to się stało, że skończyłam z płaszczem dla jesiennej królowej elfów?

Po pierwsze – przez pomyłkę skroiłam płaszcz do ziemi, zamiast za kolana. A potem już szkoda było ucinać. Po drugie – materiału było jakoś więcej do wpasowania na dole niż się spodziewałam. Układałam te drobne, ale głębokie zakładeczki przez dwa dni… Po trzecie – tkanina jest naprawdę ciężka i gruba, czuć to dopiero, kiedy się zaczyna ją przerabiać na coś naszalnego. Po czwarte trafiłam na tą czerwoną tapicerską wypustkę, która dodała blasku i wykwintnego charakteru.

Punkt piąty zasługuje na osobny akapit. Po piąte więc – zyskałam ostatnio dostęp do wycinarki laserowej. Jest to niezwykłe urządzenie, pozwalające precyzyjnie wycinać i grawerować w różnych materiałach. Zrobiłam więc własnoręcznie guziki z drewnianej sklejki. Lamvak przygotował mi wzór z liściem kasztanowca. To przeniosło mój płaszcz na kolejny poziom na drabinie splendoru.

I tym sposobem skończyłam z płaszczem, który jest zaprawdę imponujący, zamaszysty i baśniowy. Przez pierwsze chwile po ostatecznej przymiarce aż żałowałam, że taki wyszedł – przecież nie nadaje się do noszenia na codzień, a takiego właśnie potrzebuję. Ale zaraz sobie przypomniałam, że przecież mnie to nie obchodzi. Zamierzam więc biegać po Zurichu w tym cudzie jak najczęściej i udawać, że te wszystkie czerwone i żółte drzewa są tam tylko dlatego, by stanowić idealne tło dla mojego płaszcza.

Więcej szczegółów o szyciu tutaj.

Elementy zestawu

Gdzie: na spacer

Zapasy na zimę

Autor 2015-10-11

W nowym mieszkaniu w Zurichu przewidziałam mnóstwo miejsca na różne przyrządy do szycia i tkaniny. A jednak te rozliczne szafki i szuflady już są wypchane po brzegi. Tak się bowiem złożyło, że byłam ostatnio w wielu miejscach, które miały do zaoferowania tkaniny, a których nie spodziewam się odwiedzać w najbliższym czasie ponownie. Musiałam więc zrobić zapasy.

Przede wszystkim kupiłam kilka tkanin jeszcze w Krakowie, nie wiedząc jak sytuacja tekstylna będzie się kształtować na obczyźnie. Chciałam mieć coś na pierwsze miesiące w razie gdyby tkaniny trzeba było importować.

Po drugie Lamvak i ja wybraliśmy się do Paryża w sierpniu i okazało się, że Paryż ma całą dzielnicę pełną sklepów z tkaninami. Odryliśmy to zupełnie przypadkiem, chcieliśmy odwiedzić tylko jeden sklep, który został mi polecony – przyjeżdżamy a tam 20 sklepów albo i więcej. Zrobiliśmy wielkie zakupy!

Po trzecie przy okazji wizyty mojej siostry pojechaliśmy do małego miasteczka Stans, żeby wjechać kolejką na malowniczą górę. I tam odkryłyśmy wspaniały sklepik z materiałami, mnóstwo pięknych drukowanych tkanin bawełnianych.

Po czwarte, byłam niedawno w podróży służbowej w Bostonie. Amerykańskie miasta nigdy nie zawodzą w kwestii zaopatrzenia rękodzielników. Objechałam kilka najbardziej popularnych sklepów, ale niestety moje zakupy były ograniczone rozmiarem walizki.

Oto efekty tych wszystkich zakupów. Chyba trochę przesadziłam z zielonym… Tak naprawdę tylko jedna z tych tkanin ma już dokładne przeznaczenie. Reszta czeka na plany i kroje. Chętnie usłyszę Wasze pomysły na to, co można z tego wszystkiego uszyć.

Niebieska dresówka:

Zielony jersey bambusowy:

Cienka bawełna we wzór roślinny:

Cienka brązowa bawełna w kremowe gałązki:

Cienka zielona bawełna w złote zawijasy:

Cienki bawełniany żakard:

Cienka beżowa bawełna we wzór bluszczowy:

Gruby gobelin w jesienne liście:

Gruba czerwona bawełna udająca melanżową wełnę:

Gruba zielona bawełna udająca wełnę w jodełkę:

Dość gruba tkanina w pepitkę:

Grube białe płótno bawełniane w liście:

Granatowo-biała tkanina w jodełkę:

To chyba się nazywa tkanina gofrowa, bawełniana:

Żółta lekko elastyczna tkanina z powierzchnią typu brzoskwiniowa skórka:

Złoto na dresie

Autor 2015-10-04

Długo się głowiłam nad tym jak zużyć czerwoną dzianinę dresową zaradnie kupioną jeszcze w Polsce przed emigracją. Materiału było dość dużo, by zrealizować dowolną fantazję, był cudnie miękki i wygodny, aż nie mogłam się doczekać wytworzonego z niego ubrania. Początkowo skłaniałam się ku długiej i szerokiej dołem sukni, ale ostatecznie zdecydowałam się na znacznie mniej obfity model.

Wykrój 101 z Burdy 06/2009 od dawna mi się podobał, ale zarówno sama Burda, jak i mój zdrowy rozsądek podpowiadał, że te zakładki na biuście dobre są raczej dla pań o mniej bujnych kształtach. Postanowiłam jednak spróbować i cóż, efekt nie jest ani tak dobry jak miałam nadzieję, ani tak zły jak się obawiałam, że będzie. Fałdki układają się może trochę dziwnie, ale  sukienka stanowczo nadaje się do noszenia. Złoty haft dodał jej trochę elegancji w moim mniemaniu lub klimatu szaty kościelnej w mniemaniu kolegi, który zobaczył sukienkę jeszcze na etapie produkcji.

Więcej zdjęć i szczegółów o szyciu tutaj.

Elementy stroju:

Gdzie: na spotkanie z przyjaciółmi