Ciepłe sploty

Autor 2009-02-14

Dokuczliwa jest zima. Nie lubię zimna, nie lubię śniegu, nie lubię ciemności przez 16 godzin na dobę. Buty zniszczone solą, cera wysuszona ogrzewaniem, katar, brak świeżych warzyw. I w dodatku nie chce się ta okropna pora roku skończyć. Dobrze, że można się czymś ogrzać.

Mój długi pomarańczowy kardigan z wpisu Odziana w dzianinę spodobał mi się tak bardzo, że zakupiłam jeszcze jeden tego typu sweter, tym razem kremowy. Łatwiej go połączyć z elementami mojej szafy, bo pomarańcz, jak dotąd, łączę tylko z czernią. Jest też dłuższy i jeszcze bardziej grzeje.

Elementy stroju:

Gdzie: na zakupy

Byle nie nogawki

Autor 2009-02-11

Jak już zapewne większości czytelników wiadomo, nie noszę spodni. Wspominałam o tym w komentarzach, można to również wywnioskować z zestawów, które na blogu prezentuję. Chciałabym przedstawić nieco szersze spojrzenie na tą sprawę i wyjaśnić dlaczego nie można mnie spotkać w nogawkach.

Przede wszystkim – wygląd. W sukience lub spódnicy wyglądam ładnie i kobieco. Poruszam się inaczej niż w spodniach, z większą uwagą. Taki strój jest też znacznie korzystniejszy dla pełnej figury. W spódnicy szerokie biodra są zaletą, a obfite uda nie są problemem. Wyjątkowo podobają mi się sukienki – strój jednoelementowy, ale pełny.

Przeciwniczki spódnic i sukienek argumentują swoje zdanie głównie wygodą. Przy moim trybie życie są one jednak dla mnie bardziej komfortowe. Czuję się swobodnie, gdy poruszam się po mieście lub siedzę w biurze, nic mnie między nogami, w biodrach, w kolanach, czy w pasie nie uciska. Do spodni zakłada się skarpetki – do spódnicy zakładam pończochy – porównywalny wysiłek.

Trochę historii: Zupełnie zrezygnowałam ze spodni mniej więcej dwa lata temu. Wcześniej miałam chyba dwie pary, które nosiłam od wielkiego dzwonu, aby zademonstrować światu moją chandrę i dodatkowo się umartwić. Jako nastolatka chodziłam mniej więcej tak samo często w spodniach, jak w spódnicach. Spodnie przeważały w zwykłych szkolnych dniach, ulegałam powszechnej opinii, że są one wygodniejsze. Teraz posiadam w mojej szafie jedne zielone sztruksy, które raz w roku zabieram na studencki obóz (ZOSIA – Zimowy Obóz Studentów Informatyki), w którym nadal uczestniczę, mimo skończenia studiów. Nawet tam zakładam go tylko, kiedy wychodzę na zewnątrz hotelu. Spódnica źle wygląda z butami górskimi.

Zachęcam wszystkie kobiety do noszenia spódnic i sukienek częściej, na co dzień, na okazje, na które wcześniej zawsze nosiłyście spodnie. Spróbujcie!

A tutaj owe jedyne spodnie z elfiej szafy:

„Elfie Szaty” chronione przed spamem

Autor 2009-02-10

Z powodu zmasowanego ataku automatycznych spamerów jestem zmuszona wprowadzić zabezpieczenia przy dodawaniu komentarzy. Jeżeli ktoś będzie miał problem z dodaniem komentarza, bardzo proszę o przesłanie informacji na mój adres e-mail: ania.dwojak@gmail.com. Dziękuję!

Ślubny mundurek

Autor 2009-02-08

Zazwyczaj między 20 a 30 rokiem życia chodzi się na mnóstwo ślubów i wesel. Koleżanki i koledzy ze szkoły i studiów wychodzą za mąż / żenią się masowo, zawsze ktoś zaprosi. Jeśli spodziewacie się, że teraz nastąpi analiza strojów weselnych, to jesteście w błędzie. Ja na weselach nie bywam. Mam lat 26 i do tej pory byłam na jednym ślubie z małym przyjęciem i jednym ślubie bez żadnego przyjęcia. Czy to moi znajomi się nie żenią, czy żenią się, ale mnie nie zapraszają – wolę się nie zastanawiać. Mam nadzieję, że wkrótce rzecz się odmieni, bo co by złego o weselach nie mówić, ja lubię duże przyjęcia.

Dziś prezentuję strój, w jakim udałam się na ów mały ślub z małym przyjęciem. Był to ślub mojego Taty, odbył się latem, w moim rodzinnym miasteczku, Kamiennej Górze. Było mi nieco za gorąco w tym kostiumie (ten sam, co we wpisie Magisterski mundurek), ale tak sobie umyśliłam i tak być musiało. W tle zdjęć prowincjonalne dodatki: stare garaże, kosz na śmieci i maluch sąsiadów :)

Elementy stroju:

Gdzie: na ślub

Nigdy nie noszę t-shirtów

Autor 2009-02-04

Prawie nigdy. Na pewno nigdy nie noszę klasycznych t-shirtów, które są zszyte z prostokątów i mają prostokątne rękawy odstające pod kątem prostym. Tak zwanych damskich t-shirtów, które są odrobinę dopasowane do kobiecej figury również zazwyczaj nie noszę, choć zdarzają się pewne wyjątki. Jestem skłonna założyć damski t-shirt, kiedy jest on dla mnie „znaczący” – na przykład upamiętnia jakieś wydarzenie, reklamuje coś dla mnie istotnego lub ogólnie coś ważnego sobą reprezentuje. W mojej firmie jest zwyczaj produkowania t-shirtów z każdej okazji, więc wszyscy pracownicy mają mnóstwo różnorodnych firmowych koszulek. I znakomita większość nosi je na co dzień. Ja nie.

Na zachomikowanym z lata zdjęciu występuję w takim właśnie znaczącym t-shircie. Mój przyjaciel założył serwisy smutnomi.pl i wesolomi.pl, na które serdecznie zapraszam. Koszulki jednak zamówił tylko dla smutnomi.pl, ponieważ okazało się dużo bardziej popularne niż wesolomi.pl Napis na koszulce ma doskonałe umiejscowienie ;)

Elementy stroju;

Gdzie: do pracy

Elfka Pończoszanka

Autor 2009-02-01

Zgodnie z sugestią, którą zamieściła w komentarzach katis, uzupełniłam sekcję „Na wieszakach” i wyliczenie „Elementy stroju” we wpisach o pończochy. Uwzględniam tylko te, które są widoczne na zdjęciu, omijam zwykłe cieliste, przeźroczyste. Nie utworzyłam osobnej kategorii dla rajstop, ponieważ posiadam chyba tylko jedne.

Kilka słów na temat mojego stosunku do pończoch i rajstop: Z zasady noszę głównie pończochy. Ustępstwo na rzecz rajstop robię tylko wtedy, kiedy chcę jakiegoś konkretnego wzoru/koloru i, mimo długich poszukiwań, nie udaje mi się kupić takich pończoch. Samonośne pończochy odkryłam kilka lat temu i to odkrycie uwolniło mnie od tyrani rajstop. Rajstopy są niewygodne! Zazwyczaj są tak długie od kroku wzwyż, że sięgają niemal biustu, wcinają się w ciało, tworząc wałeczki, nogawki są albo za długie i się marszczą, albo za krótkie i opadają w kroku, uda się w nich pocą. Samonośne pończochy rozwiązują te problemy, a w dodatku czuję się w nich o wiele bardziej kobieco.

Słyszałam kilka mitów na temat noszenia pończoch, które w moim przypadku się nie sprawdziły. Podobno spadają. Mi nie spadają, silikonowe paski trzymają je dobrze na miejscu. Podobno zimno i zawiewa. Nie sądzę, aby cienkie rajstopy dawały jakiekolwiek ciepło, a takich naprawdę grubych i tak nie nosiłam. Rozumiem jednak, że na wielkie mrozy grube wełniane rajstopy mają pewne zalety. Podobno widać. To zapewne zależy od rodzaju spódnic i sukienek, jakie się nosi. Ja noszę zazwyczaj takie za kolana i dość luźne w udach, więc nie mam z tym problemu.

Polecam noszenie pończoch na co dzień!

Zakładając

Autor 2009-01-29

Bardzo lubię zakładane bluzki i sukienki. Są korzystne dla pełnej figury i bardzo kobiece, wspaniale podkreślają biust i biodra. Popularnie ubrania, w których z przodu jedna warstwa nakłada się na drugą, nazywa się kopertowymi, ale z niewiadomych powodów nie lubię tego określenia. Odległą inspiracją dla tego typu strojów są klasyczne japońskie kimona, dla których zakładany krój był cechą charakterystyczną. Zakładane ubrania mają dodatkowo bardzo praktyczną zaletę – ciągle pasują, kiedy przytyjemy lub schudniemy.

Bardzo chciałabym mieć prawdziwe kimono z szatą spodnią, obi i wszystkim, co niezbędne. Zdaję sobie jednak sprawę, że nie dość, że nie miałabym gdzie tego nosić, to nawet nie umiałabym tego prawidłowo założyć. Cóż, pocieszam się zakładanami bluzkami, na przykład tą zieloną, której dekolt jest tak duży, że wymaga założenia czegoś pod spód.

Elementy stroju:

Gdzie: do pracy

Prawie jak Twiggy

Autor 2009-01-25

Kiedy chodziłam do szkoły podstawowej, lata tak zwane 60-te były bardzo popularne wśród dzieciaków. Organizowaliśmy namiętnie przebierane imprezy w tym stylu i z uporem przebieraliśmy się za hipisów. Dziś dużo bardziej interesuje mnie inny prąd w modzie lat 60-tych, kojarzony z brytyjskimi modsami, Twiggy i swingiem.

Trapezowe sukienki, mini, duże geometryczne wzory i wyraziste kolory – nie są to podstawy mojego stylu, ale mogą położyć podwaliny pod stylizację. Oprócz mini oczywiście – Twiggy jednak miała inną figurę ;)

Elementy stroju:

Gdzie: do pracy

Falująco

Autor 2009-01-21

Mała dziewczynka ubrana w sukienkę ze śmiechem kręci się wokół własnej osi, aby zobaczyć jak materiał unosi się i faluje. Dorosła kobieta również może zachować tę przyjemność w swoim życiu. Falować wokół mnie może wiele rzeczy. Szeroka lekka spódnica, najlepiej szyta z koła. Szal zarzucony na ramiona. Długie, rozpuszczone włosy. Nie do końca umiem wyjaśnić, dlaczego sprawia mi tyle radości, kiedy coś za mną płynie w powietrzu, ale jest to niewątpliwie magiczne.

Falować może również rondo kapelusza. Takie filcowe kapelusze z miękkim szerokim rondem kojarzyły mi się zawsze z Jennifer Lopez. Swój mam już od dwóch lat, lubię go nosić do swobodnych w kroju sukienek, do płaszcza. Szerokie rondo działa trochę jak żagiel i mocniejszy powiew zawsze zrywa mi kapelusz z głowy.

Elementy stroju:

Gdzie: do kina

Pensjonarka po raz trzeci

Autor 2009-01-18

Cenną umiejętnością z zakresu osobistej stylizacji jest umiejętność wielokrotnego wykorzystywania pewnego ogólnego pomysłu na zestaw oraz używania ubrań w strojach o różnym charakterze. Z jednej strony bowiem chciałoby się ubierać różnorodnie, takie same zestawy nosić w jak największych odstępach czasu, a z drugiej – ileż można mieć pomysłów i ileż ubrań można zmieścić w mieszkaniu? Oczywiście warto też myśleć o tym przy uzupełnianiu szafy. Sukienka, do której pasuje tylko jeden zestaw dodatków, której nie można założyć na bluzkę ani pod żakiet, jest dużo mniej praktyczna niż taka, która może występować w najróżniejszym towarzystwie.

Jedną z moich żelaznych idei stroju jest strój pensjonarski, który pokazywałam już we wpisach Pensjonarska awangarda i Zimowa pensjonarka. Zazwyczaj składa on się z bluzki ze stójką i sukienki. Znaczna część moich sukienek się do tego nadaje. Do tego można dobierać różne dodatki i fryzury. Dzisiaj moja mała czarna w nowej roli.

Elementy stroju:

Gdzie: Zdjęcie został zrobione, kiedy wybierałam się do kina, ale w takim samym stroju wystąpiłam na kolacji wigilijnej.