The truth is out there

Autor 2011-08-14

W dzieciństwie miałam zawsze to uczucie, że jest więcej niż widać. Im byłam starsza tym mocniej to uczucie kształtowało się w kierunku tego, o czym opowiadała literatura fantasy i science fiction.  Przecież to niemożliwe, że o wszystkim wiemy i wszystko rozumiemy. Pełnia prawdy leży daleko. Na taki grunt trafiły odcinki Z archiwum X, które pojawiły się w polskiej telewizji w tamtych czasach. Och, jak mnie ekscytowały, jak chciałam dowiedzieć się więcej, jak głęboko wczuwałam się w różnicę pomiędzy wiarą Muldera i naukowym sceptycyzmem Scully. I jak mocno miałam poczucie, że coś mi umyka.

Aby to schwytać, obejrzałam, już w dorosłym życiu, wszystkie 9 sezonów tego kultowego serialu. Muszę przyznać, że niewiele mi to rozjaśniło w głowie, ale pozwoliło mi jeszcze bardziej docenić wpływ, jaki Archiwum miało na kulturę popularną. W późnych sezonach, serial stał się nieco zbyt dramatyczny, ale nie mogłam się oderwać. I mimo, że mój światopogląd bazuje na logice i rozsądku, nieprzerwanie wierzę, że nie jesteśmy jedyną inteligentną rasą we Wszechświecie.

Elementy stroju:

Gdzie: do pracy

Prekognicja, telepatia, samoregeneracja czy naginanie czasoprzestrzeni?

Autor 2011-08-07

Któż nie marzył o supermocach! Ach, wzlecieć w przestworza, nadludzką siłą powstrzymać katastrofę, z niewiarygodną szybkością przenosić się pomiędzy miejscami na świecie… To są te najprostsze, mocno fizyczne zdolności bohaterów komiksów i innych publikacji. Supermocy jest jednak znacznie więcej i mogą być zupełnie innego rodzaju. Przewidywanie przeszłości, porozumiewanie się na dowolne odległości mocą umysłu, uzdrawianie siebie i innych, zatrzymywanie, cofanie czasu, przenoszenie się w przyszłość, transmutacja, generowanie pola elektrycznego… Można by tak długo. Często zastanawiałam się, jaką moc bym wybrała, gdyby mi taki dar chciano ofiarować. Najbardziej fascynująca dla mnie jest władza nad czasem – możliwość zobaczenia historii na własne oczy i szansa na życie w idealnej przyszłości. Znając jednak siebie i swoje rozsądne podejście do życia, zapewne wybrałabym moc uzdrawiania.

Do tych fantazji skłoniło mnie wspomnienie o jednym z moich ulubionych seriali – mam na myśli oczywiście zakończoną już serię Heroes. Różni ludzie, pozornie nie związani ze sobą w różnych zakątkach świata, odkrywają u siebie niesamowite zdolności. Niektórzy są zachwyceni, niektórzy przerażeni – wszyscy eksperymentują. Serial pokazuje ich reakcje, akcja powoli łączy ich ze sobą i wiedzie ku trudnemu przeznaczeniu. Moce stają się dla wielu przekleństwem, ale i zobowiązują do opowiedzialności społecznej. Serial ma cztery sezony (lub pięć, zależy jak liczyć) i niestety dalsze są słabsze niż pierwszy, ale i tak obejrzałam cały z przyjemnością.

Save the cheerleader, save the world!

Elementy stroju:

Gdzie: do pracy

Gotowa na wszystko

Autor 2011-07-31

W moim rodzinnym domu był telewizor i oczywiście oglądano w nim seriale. To było takie irytujące, czekać tydzień na kolejne 45 minut ulubionej serii. Od sześciu lat mieszkam jednak bez telewizji i dawno już odkryłam oglądanie seriali na monitorze komputera. Jest to zupełnie inne doświadczenie. Oglądam kolejne odcinki na życzenie, w dowolnym momencie i w dowolnej ilości, powtarzam, jeśli mam ochotę, zatrzymuję, kiedy chcę. Lamvak i ja oglądamy wiele seriali i bardzo nas to cieszy.

Jedną z moich ulubionych jest popularna seria Gotowe Na Wszystko. Ci, którzy jej nie znają, często sądzą, że opowiada o nudnych perypetiach i codziennych poczynaniach pań z amerykańskiego przedmieścia. To niemal prawda – główną różnicą jest to, że ich perypetie nie są nudne. Morderstwa, nałogi, tajemnice,  romanse, zdrady i muffiny. Szczególnie fascynująca jest perfekcyjna i psychotyczna Bree Van de Kamp, o pięknych rudych włosach i w eleganckich strojach inspirowanych latami 50-tymi. Sądzę, że spodobałaby się jej ta sukienka.


Elementy stroju:

Gdzie: do pracy

+1

Autor 2011-07-30

Jak widzicie, na moim blogu pojawił się nowy element. Blog w ogólności, każdy wpis i każda podstrona ma swój własny przycisk +1, którym możecie wyrazić aprobatę dla tego co się w nich znajduje.

Dla tych, którzy nie wiedzą, skąd bierze się to +1, chcę wyjaśnić, że jest to system rekomendacji i oceny zawartości Internetu związany z nowym serwisem społecznościowym Google+ pod adresem plus.google.com. W tej chwili portal nie jest jeszcze otwarty na rejestracje z zewnątrz, natomiast otwarte są już zaproszenia. Jeśli więc ktoś z Was, moim drodzy czytelnicy, chce tego spróbować, dajcie mi znać, a ja wyślę takie zaproszenie – wystarczy mieć konto Google (czyli na przykład pocztę na GMail).

Finał sezonu truskawkowego

Autor 2011-07-24

Truskawki znikają już z targowisk ku niezadowoleniu swych rozlicznych wielbicieli. Truskawki zrobiły dość dużą karierę jak na tak krótko-sezonowe owoce. Ileż przetworów się z nich robi, ile słodyczy ma smak truskawkowy, lody truskawkowe, koktajle, musy, dżemy, torty z truskawkami, truskawki z bitą śmietaną, z szampanem, w czekoladzie… Chyba się rozpędziłam. Dla mnie truskawki nie są wprawdzie ulubionymi owocami, ale takie świeże, zmiksowane w moim blenderze, lekko zmrożone są ważnym elementem mojego kilku-miesięcznego rytuału świętowania lata.

A teraz mam jeszcze truskawki na tej wspaniałej sukience w stylu pin-up. Standardowym owocem tego stylu są zazwyczaj wisienki, ale wygląda na to, że truskawki też się nadają. Sukienka jest również finałem prezentacji moich londyńskich zakupów. Okazuje się jednak, że za dwa tygodnie znów wybieram się do Londynu…

Elementy stroju:

Gdzie: na spacer

Linia idealna

Autor 2011-07-21

Kiedy pokazywałam mój pierwszy gorset, czarny underbust, we wpisie Ściśnięta w talii, cieszyłam się, że znalazłam gorset na co dzień. Gorset, który kupiłam w Londynie jest jego przeciwieństwem w tej kwestii. Intensywnie czerwony, o wyraźnym połysku, jest wręcz stworzony do noszenia na gołe ciało i odsłaniania ramion. Dotychczas założyłam go na przyjęcie i do teatru, łącząc z czernią i granatem. Świetnie do niego pasuje pierzasty fascynator, który zakupiłam już dość dawno, ale nie umiałam dotąd połączyć.

Najbardziej cieszy mnie w tym gorsecie właśnie możliwość noszenia czegoś bez ramiączek, odsłonienia całych ramion. Zwykle tego nie robię, ponieważ staniki bez ramiączek słabo działają dla mojego biustu i czuję się niekomfortowo z wrażeniem, że zaraz coś mi opadnie. Stalowe fiszbiny w gorsecie wykluczają potrzebę stanika w ogóle, ładnie modelując całą sylwetkę i podtrzymując biust.

Elementy stroju:

Gdzie: na przyjęcie

It all ends here

Autor 2011-07-17

Dwa lata temu wyznałam już na blogu moją głęboką fascynację serią książek o Harrym Potterze. Dzisiaj przy okazji premiery ostatniego filmu z tej serii, chcę poruszyć raz jeszcze temat tej czarodziejskiej opowieści.

Koniec sagi to znaczące wydarzenie. Szczególnie koniec sagi popularnej, która ma wielu oddanych wielbicieli. Wyobrażam sobie, że z punktu widzenia autora i wydawcy jest to bardzo trudna decyzja. Z jednej strony kolejne części niewątpliwie przyniosą zyski, tylu ludzi na nie czeka. Z drugiej strony chcą oni zakończyć serię w wielkim stylu, nie przeciągać, pozostawić po niej dobre wrażenia, prawdopodobnie autor dla higieny umysłu chce również zająć się już czymś innym. Jak ten punkt znaleźć, jak wyważyć – to musi być niełatwe. Rowling od dawna (być może nawet od początku) twierdziła, że książek o Harrym będzie siedem i jak na razie trzyma się tego planu – nadal nie ma poważniejszych plotek o dalszych częściach.

Dla wielbiciela jest to skrajnie inne przeżycie. Decyzja o zakończeniu zostaje podjęta przez siły wyższe i, jako jednostka, nie ma taki fan na nią wpływu. Z własnego doświadczenia, rozmów z innymi czytelnikami i poczytywania różnych wypowiedzi w Internecie wnioskuję, że głównym uczuciem jest żal. Żal, że to już koniec i nic nie mogę z tym zrobić. To trochę jakby traciło się przyjaciół. Harry Potter to chyba jedyna bliska memu sercu saga, którą czytałam, że się tak wyrażę, na bieżąco. Czekając na kolejne części razem z innymi, miałam pewne poczucie wspólnoty. Kiedy wydawano ostatnią książkę, poszłam o północy do księgarni i wśród całego tłumu potteromaniaków czekałam aż dostanę ją w swoje ręce. Wzięłam nawet udział w konkursie wiedzy o serii, wygrałam go i ostatecznie dostałam książkę w prezencie. Pochłaniałam ją potem strona za stroną i tak jak Harry zbliżał się do ostatecznej rozgrywki z Voldemortem, tak i ja zbliżałam się do końca ulubionej historii, z ciekawością ale i smutkiem.

To było trzy i pół roku temu, ale w tym tygodniu nadszedł kolejny koniec dla fanów. W piątek w polskich kinach odbyła się premiera ostatniej części filmów na podstawie książek J. K. Rowling. Filmy nie były tak dobre, jak mogły być, ale też nie były koszmarne (wciąż mam w głowie ekranizację sagi wiedźmińskiej…). W ostatnich częściach zgodność z książką była już na akceptowalnym poziomie, a z powodu genialnej decyzji, aby z Insygni Śmierci zrobić dwa filmy, finał sagi jest przedstawiony dość dokładnie. A na pewno spektakularnie. Obejrzałam ostatni film w nocy z czwartku na piątek, w 3D w kinie IMAX w Krakowie. Jestem pewna, że siedziałam z opadniętą szczęką przez cały czas, nie pamiętam jednak niczego oprócz porywającej ekranizacji wielkiej przygody. Polecam wszystkim.

Przy okazji prezentuję Wam Elfkę w wydaniu domowym: bez makijażu i w tunice, którą kupiłam w Londynie, a noszę tylko w domu. Na przykład wtedy, kiedy oddaję się orgiom czytelniczym. Otoczona jestem niemal całą moją potterową kolekcją – pierwszy, drugi i piąty tom w oryginale pożyczyłam znajomym. Czegoś mi brakuje? Może polecacie jakieś analizy, encyklopedie, rozważania itp?

Elementy stroju:

Gdzie: do czytania na kanapie

Prawie taka sama, ale jednak inna

Autor 2011-07-14

Jest takie szczególne uczucie, pojawiające się przy zakupach – dla mnie odzieżowych, ale być może dotyczy to także innych pasjonatów i ich namiętności. Rozsądek mówi wówczas, że ta spódnica jest prawie  taka sama, jak ta, którą już kupiłaś, a intuicja odpowiada twardo: Ależ skąd, jest zupełnie inna. W Londynie doznałam tego uczucia w skoncentrowanym stanie. W Primarku wisiały obok siebie dwie spódnice, ta tutaj i ta z wpisu Gdzie jest Wally? Nie mogłam się zdecydować, którą wybrać, ale to poczucie, że jednak są inne i bardzo niska cena skłoniły mnie do nabycia obu.

Ta spódniczka jest znacznie krótsza i sterczy fajnie na boki. Niewątpliwie może być kolejnym elementem mojej marynarskiego układanki, ale liczę, że znajdę dla niej też inne zastosowania. Tym razem jeszcze z bielą i czerwienią, na jeden z chłodniejszych dni lata. To jak, jest inna?

Elementy stroju:

Gdzie: do pracy

Kwitną mieczyki

Autor 2011-07-10

I znowu kwiaty. Sama już nie wiem, o czym pisać w związku z tym. Dzisiaj mam przynajmniej żywe mieczyki jako piękny dodatek i ciekawe, w mojej opinii, połączenie kolorów. Spódnica pochodzi z londyńskich zakupów. Pierwszy raz, kiedy ją zobaczyłam, nie zdecydowałam się na nią, ale kilka dni później byłam w tym sklepie jeszcze raz i spódnica została przeceniona, więc ją kupiłam.

Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym nie założyła do niej czerwieni. Połączenie niebieskiego i czerwonego nie jest częste, ale moim zdaniem wygląda bardzo żywiołowo. W dodatku spódnica jest szyta z koła, więc pasuje do niej czerwona petticoat. Następnym razem planuję założyć ją z żółtą bluzką, szkoda tylko, że nie mam żółtych butów.

Elementy stroju:

Gdzie: do pracy

Kici-kici

Autor 2011-07-07

Nie jestem wielką miłośniczką zwierząt. Jako dziecko nigdy nie prosiłam o zwierzaka, nie jeździliśmy też na wieś, więc mój kontakt z fauną ograniczał się do psa sąsiadów. Dopiero, gdy moja siostra podrosła, w rodzinie pojawił się żółw, a potem kot. Kotka właściwie. Otrzymała wdzięczne imię Nikita i, mimo różnych groźnych przygód, nadal mieszka w domu mojego taty, dożywszy podeszłego wieku. Obserwując przez lata Nikitę i jej kocięta, zachwycałam się wdziękiem, urodą i niezwykłym charakterem dachowców. Nigdy jednak nie czułam tej przyjaźni czy też związku, jaki deklarują często właściciele zwierząt.

Tak czy inaczej koty są piękne, więc czemu nie użyć tego w modzie. Sukienkę w koci wzór znalazłam w londyńskim Mango. Zachwyciła mnie nie tylko deseniem, ale też ładnym, prostym krojem, jakością tkaniny i starannym wykonaniem. Lamvak planuje przygarnąć kolejną szczurkę, mam nadzieję, że nie będzie się bała mnie w tej sukience.

Elementy stroju:

Gdzie: na przyjęcie