Wielki błękit

Autor 2009-04-29

Dzisiaj dalszy ciąg procesu oswajania kolorów. Jak wspominałam, wszelkie odcienie niebieskiego do niedawna były nieobecne w mojej garderobie. Twierdziłam, że jako barwa zimna nie pasuje do mnie, kojarzyła mi się z pidżamami, ścierkami kuchennymi i nielubianym jeansem. Próbę wprowadzenia niebieskiego do szafy rozpoczęłam od przywołania pozytywnych skojarzeń – oczywiście bezchmurne niebo, niezapominajki, chabry, okładki pewnych książek. I już było łatwiej.

Tą sukienkę nazwałabym chabrową. Wykończenie srebrną nicią bardzo pasuje, niestety jest również przy szyi, co niemiło drapie. Trochę to było dla mnie niezwykłe – nagle cała na niebiesko, ale to był dobry krok, teraz już biorę niebieskie rzeczy pod uwagę przy zakupach

Elementy stroju:

Gdzie: do pracy

Suknia na wielkie nie-wyjście

Autor 2009-04-26

Wczoraj wydawaliśmy z lamvakiem przyjęcie z okazji moich urodzin. Urodziny wypadały wprawdzie w Wielką Sobotę, ale dopiero ten weekend okazał się odpowiednim terminem. Uwielbiam organizowanie imprez w moim domu. Lubię gotować dla gości, mieć tłum znajomych w mieszkaniu, być gospodynią przyjęcia. Jedynym ograniczeniem w tej chwili jest wielkość mieszkania, ale jednak na 37m2 zmieściło się i dobrze bawiło 20 osób.

Kiedy impreza jest u mnie, mam rozszerzone możliwości wyboru kreacji. Nie muszę się martwić warunkami atmosferycznymi, bo nie muszę wychodzić w stroju na dwór, nie muszę pakować licznych niezbędnych akscesoriów i dokładnie znam warunki, w jakich spędzę wieczór. Tę suknię kupiłam w VintageShop i najczęstsza reakcja na nią brzmiała: „To ślubna?”, więc wahałam się, jaka okazja będzie odpowiednia na jej debiut. Na przyjęciu sprawdziła się doskonale, czułam się w niej bardzo na miejscu, odbierając prezenty i bukiety kwiatów :) Bose stopy spod przydługiej sukni są zamierzone.

Elementy stroju:

Gdzie: na moje domowe przyjęcie urodzinowe

Mundurek wielofunkcyjny

Autor 2009-04-22

Miniona sobota była dla mnie dniem obfitującym w wydarzenia. Wczesnym popołudniem byliśmy na ślubie mojego kolegi z pracy – tak, tak, to już trzeci ślub w moim życiu. Wieczorem wybralismy się do teatru Groteska na wspaniałe przedstawienie „Mistrz i Małgorzata” – do nie dawna nie zdawałam sobie sprawy, jak ciężko dostać bilety do teatru, rezerwacje miesiąc wcześniej, sala pełna po brzegi. A późniejszym wieczorem – przyjęcie. Pomiędzy tymi atrakcjami nie było czasu, aby pojechać do domu i się przebrać, więc potrzebowałam stroju, który byłby odpowiedni na każdą z tych okazji.

Postawiłam na mój biały kostium w towarzystwie podobnym, jak we wpisie Ślubny mundurek. Dodałam wąski czarny pasek, małą torebkę i zmieniłam kapelusz na nieco bardziej wyrafinowany. Na ślubie ten zestaw został już wcześniej wypróbowany, do teatru również doskonale pasował. Na przyjęciu, które w rzeczywistości było domówką, wyglądałam wprawdzie jak z księżyca, ale zgodnie z moją zasadą: „Lepiej zbyt elegancko, niż niewystarczająco„.

Elementy stroju:

Gdzie: na ślub, do teatru, na przyjęcie

Oswajanie kolorów

Autor 2009-04-18

Większość osób ma pewne kolory, których nigdy nie nosi. Przyczyny bywają różne – twierdzimy, że pewne barwy nie pasują do naszych włosów, karnacji, fryzury, pewnych nosić nam nie wypada, pewnych nie lubimy. Dla mnie takim kolorem jest niewątpliwie różowy, a jeszcze do niedawna nie nosiłam prawie żadnych odcieni niebieskiego i fioletu. Stwierdziłam jednak, że nie noszę ich z przyzwyczajenia raczej niż z jakiegoś bardziej racjonalnego powodu, więc postanowiłam z tym ograniczeniem powalczyć.

Dzisiaj w ramach oswajania prezentuję się w fiolecie. Kupiłam kilka rzeczy w tym kolorze, ale jeszcze nie jestem do fioletu przekonana. Nie komponuje się dobrze z resztą mojej szafy, na razie umiem z nim zestawić tylko biel i czerń. W dodatku wydaje mi się, że wyglądam w nim jakby trochę niezdrowo. Będę jeszcze próbować.

Elementy stroju;

Gdzie: do pracy

Na wietrze

Autor 2009-04-15

Każda długowłosa kobieta zna to uczucie, kiedy rozpuszczone włosy porywa wiatr. Jest naprawdę niezwykłe, romantyczne, oszałamiające. Wprawdzie dla włosów to szkodliwe, plącze je i wysusza, ale w końcu – to tylko raz na jakiś czas. Do tego najlepiej założyć coś, co też może powiewać. Słoneczna i wietrzna wiosna nastroiła mnie romantycznie.

A połączenie kremu i brązu to jedno z moich ulubionych. Jest eleganckie, pozwala na łączenie faktur.

Elementy stroju:

Gdzie: na spacer

Kraków, Kraków w mojej głowie

Autor 2009-04-07

Miejsca mogą wpływać na ubiór. To gdzie jestem, wpływa na mój nastrój, postrzegania świata, co odbija się na moim stylu. Pogoda, jakość chodników i komunikacji – to oczywistości, ale klimat miasta również sprawia, że jestem bardziej skłonna nosić pewien rodzaj strojów niż inny.

W Krakowie jestem od roku i od tego czasu pokochałam bardziej niż dotychczas wszelkie ludowe akcenty. Warkocze, hafty, czerwienie, zamaszyste spódnice i korale. Kraków w mojej głowie…

Elementy stroju:

Gdzie: do pracy

Bestia biurowa

Autor 2009-04-04

W pewnym okresie życia dostrzegłam potencjał w strojach, które można by określić jako biurowe. Wcześniej bowiem mój styl opierał się na przemian na inspiracjach folklorystycznych, teatralnych, fantastycznych, hippisowskich i innych wielobarwnych, zamaszystych trendach. Nagle polubiłam wąskie spódnice, żakiety, znienawidzone po dzieciństwie białe bluzki, szare barwy, spięte włosy. I wcale w takich strojach nie czuję się nudno czy sztywno. Coś w nich jest, szczególnie jeśli to nie dress-code w miejscu pracy wymaga ich noszenia, tylko z własnej woli stylizujemy się na bestię biurową.

Szary sweterek to kolejny owoc zakupów z siostrą. Jest tak wspaniale biurowy… Nie mogę tu mówić o inspiracji, ale kiedy oglądałam zdjęcia, pojawiło się skojarzenie z wspaniałą Bree z „Gotowych na wszystko”. Wspominałam już, że chciałabym być ruda?

Elementy stroju:

Gdzie: do pracy

Google przenosi się na Wawel!

Autor 2009-04-01

2 kwietnia 2009 – Ten wpis jest żartem z okazji Prima Aprilis.

Kiedy zaczynałam pracę w Google, wiedziałam, że jest to firma niezwykła, która da mi wielkie szanse. Nie spodziewałam się jednak takich atrakcji:

Przedstawiam kilka zdjęć z pierwszego dnia pracy na Wawelu. Jedyne, co mnie martwi to, że moje zwykłe ubrania będą teraz tak rzadko wykorzystywane, skoro nie mogę w nich chodzić do pracy!

Rycerz i halabardnicy na zdjęciach to moi koledzy z pracy.

Pepitka

Autor 2009-03-29

Pepitka to zdecydowanie ciekawe słowo i ciekawy wzór – zazwyczaj określany jako dwukolorowa kratka, często drobna i w kontrastowych barwach. Moim zdaniem jest to jednak określenie kiepskie i niedokładne, wynikające z tego, że wzór pepitki bardzo trudno jest opisać. Są to takie dziwne figury w różnych kolorach dopasowujące się do siebie jak puzzle. Najbardziej popularna pepitka jest czarno-biała i zdobi tkaniny wełniane. Podobno wymyśliła ją Coco Channel. Natomiast samo słowo pochodzi z języka hiszpańskiego, gdzie pepita to pestka, pypeć (u ptaków), bryłka złota. W języku angielskim pepitkę określa się jako dog-tooth lub shephard’s plaid. Ciekawe. Czy to kształt pojedynczego puzzla ma przypominać psi kieł? Czyżby pasterze nosili opończe w pepitkę?

Moja pepitka jest drobna, czarno-biała i doskonale łączy się z czerwienią. Zdobi miękką prostą w kroju sukienkę, która wymaga wyrazistych dodatków, by zaistnieć. Czy tutaj istnieje?

Elementy stroju

Gdzie: na kolację

Wyzwanie: bluzka

Autor 2009-03-26

Nie umiem kupować bluzek. Bluzek, sweterków, koszulek – ogólnie fragmentów garderoby służących do odziania tylko górnej części ciała. Mam wrażenie, że sklepy są pełne pięknych spódnic i sukienek, ale z bluzkami jest źle. Nic mi się nie podoba, wszystko wydaje się źle skrojone, nie na moją figurę, w ogóle jakieś banalne i nudne. Jeśli już zwrócę na coś uwagę, to jest to bluzka biała albo rozmiarówka kończy się na 40. Zdaję sobie sprawę, że to tylko jakaś blokada, subiektywne wrażenie, związane z tym, że w sukienkach wyglądam najlepiej, a spódnice są ogólnie łatwe w dopasowaniu.

Potrzebowałam pomocy, bo ilość spódnic w szafie rosła, ale nie miałam czego do nich nosić. Z pomocą przybyła moja niezrównana siostra, która na zakupach odciągała mnie od spódnic, a ciągnęła do bluzek i przekonywała, że nie są takie złe. Zaowocowało to czterema nowymi bluzkami, które rzeczywiście nie są takie złe. Przedstawiam dziś jedną z nich:

Elementy stroju:

Gdzie: do pracy