Dyscyplina!

Autor 2009-05-31

Odkryłam niedawno ciekawą korzyść z posiadania tego bloga. Przeglądając opublikowane dotychczas zestawy zaczęłam zadawać sobie pytanie: Dlaczego ta czy owa sukienka lub spódnica występuje na blogu tylko raz, choć lubię ją tak bardzo i noszę tak często? I sama sobie odpowiadałam: Ponieważ noszę ją zawsze tak samo, z identycznym zestawem dodatków, więc nie robię zdjęć, aby nie dublować wpisów. W związku z tym postanowiłam spróbować znaleźć dla moich ulubionych strojów inne aranżacje.

Trzeba narzucić sobie ostrą dyscyplinę, aby nie pozwolić umysłowi pozostać na utartych ścieżkach, którymi od dawna podąża. Tak jest przy każdym akcie tworzenia, również przy tworzeniu stroju. Trzeba odrzucić proste i oczywiste rozwiązania, puścić wodze fantazji i dopiero na końcu przefiltrować swoje pomysły przez gęste sito zdrowego rozsądku. Dyscyplina!

Elementy stroju:

Gdzie: do pracy

Perły przed wieprze

Autor 2009-05-28

Perły mają imponującą i bogatą historię. Należą do wytworów natury tak pięknych, że od tysięcy lat człowiek ozdabia nimi siebie i swoje otoczenie. Zwane czasem łzami aniołów, perły podkreślały przepych i piękno dawnych królowych, nosiły je wielkie damy do najwykwintniejszych sukni, stanowiły symbol bogactwa i urody. Z czasem, dzięki hodowli, perły stały się tańsze i jednocześnie dostępne dla niższych klas społecznych. Produkuje się również perły sztuczne, szklane lub plastikowe, imitujące dzieła perłopławów. W związku z tym perły można dziś zobaczyć jako towarzystwo dla dżinsów i podkoszulka, co może być postrzegane jako ich profanacja, zresztą podobnie jak nazywanie perłami ich sztucznych odpowiedników.

Mi osobiście nie przeszkadzają sztuczne perły. To, że chcemy naśladować naturę i próbujemy wytwarzać sami coś, co uważamy w niej za piękne, wydaje mi się naturalne i słuszne. Dodatkowo, przy moim umiłowaniu symetrii, idealna kulistość sztucznych pereł jest ich dodatkową zaletą. Jeśli zaś chodzi o noszenie pereł do strojów, nazwijmy je umownie, nieeleganckich – nie jestem pewna. Na pewno nie czuję, że to straszna zbrodnia, ale jednak pewien dysonans widzę. Ja sama raczej nie noszę zbyt często strojów, które kłóciłyby się z perłami, przynajmniej w moim przekonaniu. Noszę więc moje sztuczne perły często i cieszę się smakiem, jaki nadają zestawom.

Elementy stroju:

Gdzie: do kina

Cała prawda na wieszakach

Autor 2009-05-26

Często ktoś pyta mnie w komentarzach lub mailowo gdzie kupiłam daną rzecz, kiedy i ile kosztowała. Dlatego chcę oznajmić, że wszystkie te informacje są łatwo dostępne na moim blogu. W każdym wpisie, pod zdjęciami jest lista wszystkich elementów stroju, łącznie z butami, dodatkami i biżuterią. Nazwa każdego elementu jest linkiem, który prowadzi do osobnej podstrony ze zdjęciem i informacjami na temat tej części garderoby (cena, miejsce, czas zakupu, czasem również inne informacje).

Moje rzeczy można również przeglądać używając linka po lewej stronie: Na wieszakach. Są one tam podzielone na kategorie. Dodałam również nową funkcjonalność: Na stronie konkretnego elementu jest lista odnośników do wpisów, w których zostały one wykorzystane. Jeśli więc spodoba Ci się moja sukienka, możesz wejść na jej stronę, dowiedzieć się skąd ją mam i obejrzeć wszystkie stylizacje, w których ona występuje. Można też sprawdzić, ile w ogóle mam sukienek, a ile butów. Polecam!

Atena czy Afrodyta?

Autor 2009-05-24

Bywa, że kobieta zadaje sobie to pytanie. Ja byłam dzieckiem tak zwanym „szczególnie uzdolnionym”, z najlepszymi ocenami w szkole, wygrywającym liczne konkursy, nagminnie badanym przez psychologów testami inteligencji. Rodzice chwalili się więc swoją córeczką i ciągle słyszałam „Jaka ta Ania mądra!”, ale raczej nieczęsto „Jaka ta Ania ładna!”. Nie żebym była dzieckiem szpetnym, ale przy moich „osiągnięciach naukowych” moja ewentualna uroda traciła na znaczeniu. Kiedy sprawy wyglądu zaczęły być istotne dla mnie samej też traktowano to w moim otoczeniu z przymrużeniem oka. Trudno było dla kolegów i koleżanek wyjść z roli prymuski i stać się równą im nastolatką. Chyba mi się to nie udało przed dorosłością.

Ale i w dorosłym świecie taki konflikt może zaistnieć, a może raczej odwrotny. Często spotykałam się z opinią, że jeśli kobieta będzie zbyt ładna, nikt nie będzie zwracał uwagi na jej profesjonalizm, otwarty umysł, zdolności. Ciężko być jednocześnie Ateną i Afrodytą. Ja ciągle staram się to łączyć i czuję, że dobrze mi idzie, ale czasami też zastanawiam się, co bym zrobiła, gdybym przed rozpoczęciem życia musiała wybierać rolę. A Wy, kim byście wolały być, gdyby trzeba było wybierać?

Powyższe rozważania sponsoruje moja suknia a’la grecka bogini. Kolor może nieco ją wypycha z konwencji, ale winogrona w uszach wpychają z powrotem.

Elementy stroju;

Gdzie: na proszony obiad (my prosiliśmy :) )

Build Cop

Autor 2009-05-20

Pisałam w notatce Wielki błękit, że do niedawna nie nosiłam żadnych odcieni niebieskiego, ale zdałam sobie sprawę, że jednak czasami nosiłam kolor granatowy. Jego powiązania z różnego rodzajami uniformami są dla mnie pociągające. Szczególnie szkolny mundurek to ciekawa inspiracja. Kiedy zdawałam maturę na pisemne egzminy przyszłam jednego dnia na czerwono, drugiego na biało. Natomiast na egzmin ustny ubrałam skromny granatowy kostium, zaplotłam warkocze i przypięłam zachowaną z podstawówki plakietkę „Wzorowy uczeń”. To było takie mrugnięcie okiem do komisji, która znała mnie z kolorowego i zamaszystego stylu.

Inne oczywiste powiązanie granatu to mundury policyjne. Mój zespół w pracy ma zwyczaj wybierania co tydzień tak zwanego Build Cop – ta osoba ma za zadanie pilnować, czy nasz projekt się kompiluje i czy przechodzą wszystkie testy. Kiedy przyszłam w poniedziałek w tej sukience i zgłosiłam się na to stanowisko, koledzy stwierdzili, że nawet ubrałam się odpowiednio. Racja, w granacie i bieli łatwiej pilnować czegokolwiek.

Elementy stroju:

Gdzie: Na służbę ;)

Górą Biało-Czerwona

Autor 2009-05-16

Kiedyś nie lubiłam połączenia bieli z czerwienią, bo wydawało mi się, że wszystkim będzie się to kojarzyć jakoś tak patriotycznie. Sądziłam, że w czerwonej spódnicy i białej bluzce wyglądam jak flaga. Minęło mi jednak to wrażenie i polubiłam taki zestaw barw. Jest bardzo świeży, jasny, wiosenny, apetyczny.

Ta biało-czerwona kwiecista spódnica z koła w ludowym stylu wręcz domaga się białego uzupełnienia, które znacznie lepiej jej służy niż na przykład czarne. Z białym żakietem tworzy bardzo elegancki zestaw.

Elementy wpisu:

Gdzie: do pracy

Mysza z Piekieł

Autor 2009-05-13

Dzisiaj będę zdradzać intymne szczegóły z mojego życia prywatnego, więc jeśli dla kogoś to niesmaczne, niech przejdzie do oglądania zdjęć :)

Większość par ma swoje osobiste sposoby zwracania się do siebie. Różne czułe zdrobnienia, najzabawniejsze słowotwory i inne dziwności. Czasem zwracają się w ten sposób do siebie tylko, kiedy są sami, a czasem używają swoich przydomków cały czas i w każdym towarzystwie. Niektóre określenia mogą być nieco krępujące lub żenujące dla otoczenia lub partnera i wtedy należałoby unikać używania ich przy innych, do czego nie wszyscy się, niestety, stosują. Ponieważ mój domowy alias nie wydaje się być krępujący, zamierzam go tu przytoczyć. Mianowicie, lamvak nazywa mnie najczęściej Myszą. Nie jest to również szczególnie oryginalny pseudonim, ale ciekawa jest jego mutacja, będąca tytułem tego wpisu. lamvak jest fanem metalowego zespołu Behemot, a jeden z jego ulubionych utworów to „Jama Pekel”. Pewnego razu nucąc (lub raczej rycząc) ów kawałek, w refren wpasował słowa „Mysza z Piekieł” (posłuchajcie i sprawdźcie, idealnie pasuje), co świetnie się komponowało z klimatem muzycznym i doskonale mnie opisywało. Tak zostałam Myszą z Piekieł.

Prezentuję się więc w odpowiednim dla mojej nowej roli stroju. Ma on styl odrobinę gotycki, skojarzenie pewnie dość odległe, ale jednak, czerń, koronki i ta kolia są jak dla mnie wystarczająco mroczne. Nawet cerę mam bladą i usta pomalowane na dość ciemno – nie na czarno, ale jednak. Zło.

Elementy stroju:

Gdzie: na kolację

Czerwienię się

Autor 2009-05-09

Ale bynajmniej nie ze wstydu. Czerwień jest w tej chwili moim kolorem numer jeden, co objawia się głównie zakupami: czerwone pantofle (do tej pory nosiłam tylko czarne i brązowe obuwie), sukienka, kardigan, pończochy, beret, spódnica, pasek, kolczyki… Muszę chyba przystopować, aby się nie przesycić. I wcale nie wspomnę, że przedwczoraj zakupiłam czerwony płaszcz…

Wspominałam, że bardzo lubię ubierać się od stóp do głów w jeden kolor, ewentualnie z małymi ustępstwami. Na przykład na fioletowo, szaro, czarno, biało lub brązowo. Teraz czerwone pantofle poszerzają moje możliwości – nareszcie mogę się ubrać cała na czerwono! Gobelinowa torebeczka nie psuje efektu, a wręcz go podkreśla.

Elementy stroju:

Gdzie: na przyjęcie

Kwieciście

Autor 2009-05-06

Kwiaty to jeden z popularniejszych motywów odzieżowych. Występują często jako wzór na tkaninie: drobna łączka, gałązki róż, duże kolorowe kwiaty. Czasem jest to pojedynczy akcent – duży kwiat na bluzce, bukiet na spódnicy. Świeże i sztuczne kwiaty są również przypinane do ubrań, kapeluszy i włosów jako ozdoby. Biżuteria także może przyjąć kwietną formę. Nie dziwi mnie popularność tego motywu – jest uroczy, romantyczny, bardzo kobiecy.

Ja osobiście bardzo lubię kwiaty w każdym aspekcie. Uwielbiam świeże konwalie i frezje za urodę i zapach. Kwiaty we włosach to jeden z moich ulubionych sposobów ozdabiania fryzury – koniecznie muszę obmyślić sposoby na wpinanie świeżych pąków w moje pukle. Sukienki w kwiaty pociągają mnie i nie słucham rad, mówiących, że takie wzory nie są dla mnie korzystne. Elfki muszą ubierać się kwieciście, czyż nie?

Elementy stroju:

Gdzie: do pracy

W czerwonych pantoflach

Autor 2009-05-03

Kupowanie butów to dla mnie niemal taka sama męczarnia, jak kupowanie bluzek. Przede wszystkim w większości są dla mnie koszmarnie niewygodne, cisną, obcierają już w sklepie. To zapewne kwestia wrażliwości stóp. Po drugie – nigdy nie ma fasonu takiego, jaki sobie ja wyobrażam, a wydaje mi się, że mam niewielkie wymagania – zazwyczaj chcę prostych, zgrabnych, jednokolorowych bucików z licowej skóry na zewnątrz i w środku. Nie chcę cekinów, kamieni, frędzli, broń Boże koturnów, elementów metalowych ani lakierowanych. I trzecia kwestia – obcas. Wąski, acz niewysoki obcas należy do rzadkości. Podobają mi się oczywiście obcasy dziesięciocentymetrowe, ale nie opanowałam sztuki poruszania się w nich bez bólu i urazów.

Było więc ciężko, gdy zapragnęłam prostych, czerwonych pantofli na wąskim obcasie rzędu 6cm. Obejrzałam wszystko, co oferowały sklepy w okolicy i już chciałam pójść na daleko posunięte ustępstwa, gdy Ryłko objawiło mi JE. Byłam oczywiście w Ryłko wcześniej kilkakrotnie i przymierzyłam cały asortyment czerwonego obuwia, ale wszystkie były zbyt wydziwiane. W tych muszę pogodzić się tylko z lakierowanym obcasem i lamówką, ale to naprawdę niewiele.

Elementy stroju:

Gdzie: do pracy