Suknia czy szlafrok

Autor 2014-04-06

Od początku szycia tej sukni bałam się, że powtórzy się historia, którą opisywałam we wpisie Jedwab, szczypanki i zbyt wysokie progi. Znowu jedwab i znowu zielony. Nie, żeby miało to większe znaczenie, ale nawet kupiony na tej samej ulicy w Londynie. Znowu lejący, cienki materiał i niewypróbowany krój. Do tego jeszcze haft na jedawbiu sobie wymyśliłam. Ach, a przecież powtarzałam sobie, że jeden projekt – jedna trudność, a tutaj wpakowałam aż trzy. To mogło się bardzo źle skończyć.

A jak się skończyło? W sumie całkiem dobrze. Suknia udała się, nic się nie pozaciągało i nie popruło, pasuje na mnie i krój jednak się sprawdził. Haft udał się wręcz ślicznie i doskonale wyglądają te czerwone kwiatuszki na zielonym jedwabiu. Jedynym problemem jest, że kiedy już skończyłam szyć i dumna odziałam się w suknię, zauważyłam, że wygląda ona jak szlafrok. Piękny i luksusowy, ale jednak szlafrok. Nie mogę się teraz pozbyć z głowy tego skojarzenia… Lamvak mówi, że wyglądam jak elfia magiczka, to zawsze trochę pocieszające. Cóż, mam cztery opcje: albo przekonam się, że jednak nie jest aż taka szlafrokowa, albo rzeczywiście będę jej używać jako szlafroka, albo pozostanie na specjalne, ale jednak domowe okazje, albo ją obetnę, to wszak powinno ująć jej szlafrokowatości…

Więcej szczegółów o szyciu, tkaninie i wykroju tutaj.

Elementy stroju:

Gdzie: Jeszcze nie noszona

Przystosowanie

Autor 2014-03-30

Przede wszystkim chciałabym pozdrowić wszystkich czytelników mojego bloga, których spotkałam na Pyrkonie. Dziękuję każdemu, kto przyszedł się przywitać. To było bardzo miłe. Pozdrawiam również wszystkich, których poznałam i których przekierowałam na bloga, aby mogli obejrzeć inne nasze kostiumy. Pyrkon był w tym roku ogromny i oszałamiający, a ilość osób w kostiumach była wręcz niewiarygodna. To niesamowite, jak ten trend się rozwija. Kiedy półtorej roku temu pojawiłam się na konwencie w sukience TARDIS, byłam jedyna. Rok temu widziałam chyba trzy, a teraz było conajmniej dziesięć – każda inna. Nie mówiąc już o Doktorach, których było conajmniej trzydziestu.

Ale z Pyrkonu trzeba było wrócić i odwiesić kostiumy do szafy. I Lamvak znów musiał przywdziać korpo-uniform, ale postanowiłam dodać do niego coś od siebie. Uszyłam krawat z biało-złotego żakardu, który przywiozłam w tym celu z Londynu. Lamvak lubi krawaty szerokie, więc szeroki uszyłam. Wykrój z Burdy, którego użyłam okazał się jednak niezwykle wąski z drugiej strony – będę musiała go zmodyfikować. Starałam się zrobić to według sztuki, ale nie wyszło idealnie. Następnym razem muszę przemyśleć sprawę podszewki, zrobić szlufkę z cienkiej tasiemki zamiast grubej tkaniny wierzchniej, zrobić większą zakładkę na ręczne ostateczne zszycie, aby uniknąć pionowego załamania. Ale Lamvakowi i tak się podoba, a ja muszę przyznać, że szycie krawatów bardzo mi się spodobało.

Malina Crafts

Autor 2014-03-16

Dzisiaj będzie wpis rodzinno-reklamowy. Stali czytelnicy mojego bloga znają już moją siostrę Paulinę i różne jej wytwory, ale nie wiem, czy wiecie, że postanowiła się ona zająć rękodziełem profesjonalnie. Chciałabym dzisiaj pokazać Wam jej sklepik i kilka przykładów tego, co można w nim kupić.

Sklepik nazywa się Malina Crafts i można zaglądać do niego na kilka sposobów:

Malina Crafts oferuje przeróżne rękodzięło: ubrania, torby, etui na telefony i tablety, naszywki i różne inne dodatki. Większość rzeczy ozdobionych jest haftem maszynowym lub jest uszyta z tkanin w zwariowane wzory. Dużo tam filcu, kotów, lisów, smoków, science-fiction i innej geekowatości.

Oto kilka moich ulubionych rzeczy:

Na Pyrkonie w przyszłym tygodniu Malina Crafts będzie miała duże stoisko i będzie do kupienia mnóstwo zwariowanych rzeczy, w szczególności dla fanów Star Treka, Star Wars, Harry’ego Pottera, Doctora Who, Sherlocka, Tolkiena i kotów. A Lamvak i ja będziemy często w okolicy, gdyby ktoś chciał obejrzeć z bliska nasze kostiumy.

Haute couture

Autor 2014-03-02

Od dawna marzyłam o tej sukni. Sukni tak elfiej i liściastej, że już bardziej nie można. Sukni zielonej, długiej i imponującej. Podjęłam się tego ogromnego przesięwzięcia w styczniu i przez wiele tygodni pracowałam nad moim dziełem. Sądzę, że jak na amatorskie warunki domowe, można to nazwać haute couture. I powiem Wam, że to jest to. Lubię pracować nad takim wielkim projektem, dopieszczać szczegóły, planować, dłubać, wykańczać. I lubię cieszyć się efektem. Szkoda tylko, że nie mam więcej okazji, aby nosić takie stroje.

Moja ostatecznie elfia suknia uszyta jest z bawełnianego aksamitu w kolorze groszkowej zieleni. Już samo to powoduje, że suknia jest ciężka i wykwintna. Ale jednak aksamit to tylko tło. Tło dla 230 liści, które zdobią dekolt, brzegi rękawów i rąbek sukni. Każdy liść wyhaftowany został osobno na filcu i dokładnie wycięty. Użyłam wielu odcieni zielonej nici oraz pięciu różnych wzorów liści, dzięki czemu wyglądają one bardzo różnorodnie. Gotowe liście przyszyłam ręcznie do sukni, ale tylko w kilku miejscach, tak aby odstawały na brzegach. Szczególnie pięknie liście układają się wokół dekoltu zasłaniając w pełni krawędź materiału.

Do kompletu uszyłam woreczek z resztek aksamitu i jedwabiu, również ozdobiony liściem oraz spinkę do włosów. Kiedy skończyłam suknię, okazało się, że, z powodu ciężaru sukni, dół dość smętnie wisi. Dletego uszyłam też płócienną halkę z bardzo suto marszczoną falbaną na dole, która ładnie unosi dół.

Suknię planuję zaprezentować na konwencie Pyrkon w tym roku, mam nadzieję, że okaże się zdatna do noszenia przez cały dzień i wytrzyma zderzenie z rzeczywistym światem.

Więcej zdjęć i szczegółów o szyciu:

Elementy stroju:

Gdzie: premiera zaplanowana jest na Pyrkon 2014

Lamvaka strój roboczy

Autor 2014-02-23

W życiu Lamvaka zaszła ostatnio spora zmiana. Po latach studiów i pracy z domu, zaczął pracować w korporacji. Taka praca zmieniła nie tylko jego rytm dnia, ale również wpłynęła znacząco na jego garderobę. W nowej pracy obowiązuje bowiem dress code. Lamvak musiał zaopatrzyć się w garnitur, eleganckie koszule i krawaty. Trochę to ubodło moją krawiecką próżność, bo stroje uszyte przeze mnie niestety nie wpasowują się w ten dress code. Znacznie poprawił mi się humor, kiedy Lamvak poprosił o uszycie płaszcza, który godzien będzie okrywać wszelkie te formalne stroje.

Pomimo sukcesu w pierwszej próbie szycia płaszcza, nadal czułam się trochę niepewnie, bo jednak płaszcz męski to nie to samo. Wybór wykrojów w Burdzie jest bardzo niewielki, a Simplicity czy Papavero nie oferują wręcz żadnych. Wybraliśmy w końcu model 128 z Burdy 10/2006. Tkanina to dość gruba wełna z kaszmirem, do tego wiskozowa podszewka. Szycie było trudne i długie. Instrukcje z Burdy bardziej przeszkadzały niż pomagały. Jestem pewna, że wykończenie tylnego pękniecia jest zrobione inaczej niż powinno, nie do końca też zrozumiałam, jak współgrać mają ze sobą podłożenie i odszycie… Ale jakoś to wyszło i Lamvak jest zadowolony. Jako mały dodatek ozdobny zażyczył sobie srebrne triskele po kołnierzem i na klapach. Oczywiście na podszewce wyhaftowałam metkę.

Hrabia Lamvaczula:

Tutaj Lamvak wygląda jak Sherlock:

A tutaj nasuwa się skojarzenie z nowym Doktorem:

Co by tu obhaftować?

Autor 2014-02-16

Mój zbiór wzorów haftów puchnie i ogromnieje. Regularnie zaglądam w różne zakątki Internetu, gdzie pojawiają sie co rusz nowe piękne hafty. Często nie mogę się powstrzymać i od razu kupuję, chociaż nie mam jeszcze na myśli konkretnego zastosowania. A bo to promocja, a bo na pewno się przyda. Gorzej jest jednak z użyciem tych wspaniałych wzorów. Bo wszak, żeby mieć co obwyszywać, trzeba to najpierw uszyć, a to zajmuje znacznie więcej czasu. A dodatku zwały tkanin w mojej szafie są w większości wzorzyste, a na takich raczej nie pasują hafty. Muszę nauczyć się kupować gładkie tkaniny…

Niedawno jednak wpadłam na fajny pomysł wykorzystania kilku wzorów. Pomysł nie jest wcale oryginalny, tylko jakoś wcześniej tego nie robiłam. Wykonałam hafty na zwykłych gładkich koszulkach, które od dawna leżały sobie w szafie, niezbyt często używane. Do haftowania na cienkich elastycznych tkaninach nadają się tylko niektóre wzory – te które mają mało ściegów i nie zajmują całych dużych powierzchni. Takie wzory często określa się jako lekkie. Na białą koszulkę wybrałam to piękne drzewo w trzech kolorach.

Elementy stroju:

Gdzie: do pracy

Jedwab dla Lamvaka

Autor 2014-01-26

Lamvak od dawna zazdrościł mi szlafroka i ubrań z jedwabiu, bo bardzo podoba mu się jego delikatność i miłe uczucie na skórze. Przez dłuższy czas nie mogliśmy jednak znaleźć jedwabnej tkaniny odpowiedniej dla niego, ponieważ większość jedwabii ma za duży połysk, jest za cienka, ma nieodpowiedni kolor lub wzór. Ostatecznie wpadliśmy na ten surowy z wyglądu, nieco grubszy jedwab w Rzymie.

Uszyłam z niego prostą koszulę zapinaną na jasnobeżowe bawełniane szamerunki, które rok temu przywiozłam z San Francisco. W Polsce można owszem dostać szamerunki, ale tylko poliestrowe, nigdy nie spotkałam bawełnianych – jeżeli wy wiecie gdzie takie kupić, koniecznie dajcie mi znać. Dodatkowo koszula ma wewnątrz ładną haftowaną metkę, czy może raczej etykietę.

Jeszcze bardziej moje

Autor 2014-01-12

Kupowanie czegokolwiek wiąże się często z jednym bardzo nieprzyjemnym uczuciem – że nie da się znaleźć rzeczy dokładnie takiej jakiej szukamy i pragniemy. Dawniej to uczucie zwykle pojawiało się przy zakupach odzieżowo-obuwniczych. Przez jakiś czas sądziłam, że szycie własnych ubrań oszczędzi mi większości tego typu rozczarowań. Ale niestety nie. Na przykład wykroje – jeśli nie umie się zrobić wykroju samemu od zera, to trzeba korzystać z gotowych, a w nich zawsze coś jest nie tak. A to zaszewka nie taka, a to kołnierz trochę inny niż sobie wyobrażałam. Z tkaninami jest jeszcze gorzej. Odcień zieleni zbyt oliwkowy, kwiaty trochę za małe, nie mówiąc już o tym, że większości wzorów, które sobie wyobrażam po prostu nie da się kupić.

I właśnie oto ten ostatni problem został rozwiązany, przynajmniej częściowo. Sklep internetowy CottonBee drukuje tkaniny na zamówienie według własnego wzoru klienta. Wystarczy przygotować plik graficzny i określić rozmieszczenie go na tkaninie by otrzymać piękny materiał dokładnie taki, jakiego pragniemy. Ja na początek wydrukowałam sobie spódnicę z koła z wielkimi liśćmi ułożonymi promieniście. Do wyboru jest sześć różnych tkanin bawełnianych na których można drukować. Ja wybrałam gabardynę i jest bardzo fajna, gruba i solidna. Dostałam też próbnik z innymi tkaninami i wszystkie wydają się bardzo porządne. Jakość druku zachwyciła mnie. Jest niezwykle dokładny, a kolory są żywe i piękne. Co do trwałości, to dam Wam znać po jakimś czasie, jak się spódniczka sprawuje.

Więcej szczegółów o szyciu tutaj.

Elementy stroju:

Gdzie: do kina

Świąteczny psikus losu i poświąteczna sukienka

Autor 2014-01-06

Przede wszystkim przepraszam za taki długi okres ciszy na blogu. Miałam zaplanowane dwa świąteczne wpisy, ale niestety zgubiłam kartę do aparatu, gdzie były wszystkie zdjęcia, a drugi raz zdjęć nie dało się zrobić. Jeden wpis miał być o świątecznej choince, która w tym roku była u nas przybrana we własnej roboty ozdoby i pierniczki. Zdjęć nie mogłam odtworzyć, bo Lamvak zdążył zjeść najlepsze pierniczki. Drugi wpis miał być o rękodzielniczych prezentach, które wykonałam dla rodziny i przyjaciół. Kiedy zorientowałam się, że karta zniknęła, wszystkie były już pięknie zapakowane…

Święta się jednak skończyły i zdążyłam już uszyć nową sukienkę. Z założenia miała być prosta, codzienna i wygodna i wyszła zgodnie z tymi założeniami. Jest ładna i bardzo do mnie pasuje, pomimo różowego wykończenia. Tkanina leżakowała w mojej szafie już od dawna i cały czas byłam przekonana, że te kwiatki na niej są czerwone. Dopiero kiedy zabrałam się za szycie, zauważyłam ten róż i musiałam zamówić różową lamówkę.

Więcej szczegółów o szyciu tutaj.

Elementy stroju:

Gdzie: do pracy

To boldly go, where no man has gone before…

Autor 2013-12-15

W tym roku w mojej firmie postanowiśmy zrobić imprezę świąteczną w klimacie science-fiction. Domyślacie się zapewne jak ucieszył mnie taki wybór tematu. A kiedy w dodatku Lamvak i ja znaleźliśmy dwójkę innych wariatów, którzy zechcieli do nas dołączyć, spełniło się moje cosplayowe marzenie i zostałam częścią kostiumu grupowego!

O Star Treku słyszeli wszyscy, ale zadziwiająco mało osób oglądało więcej niż kilka odcinków w dzieciństwie. Jednak postaci są na tyle ikoniczne, a ich stroje rozpoznawalne, że naprawdę zrobiliśmy furorę! Mój kostium Spocka już znacie, ale zapraszam do obejrzenia reszty mundurów Gwiezdnej Floty i domowej roboty charakteryzacji.

Wszyscy oficerowie:

Lamvak jako porucznik Worf. Jak wygląda oryginalny Worf, możecie zobaczyć tutaj.

Protezę czoła Lamvak wyprodukował samodzielnie przy udziale mojej siostry – forma z masy papierowej, a potem kolejne warstwy z lateksu. Następnie latex zrywa się z masy papierowej i przykleja do czoła. Przyklejanie i charakteryzacja to efekty mojej dwugodzinnej pracy.

Klingońska szarfa – również własnej roboty. Lamvak wykonał ją z metalowych podkładek i drutu, a ja dodałam taśmy i zrobione na hafciarce insygnia. Zrobienie jej to było wyzwanie godne Klingona.

Haftowane logo Gwiezdnej Floty.

Wykończenie ramion:

Ranga na stójce:

Krzysztof jako komandor porucznik Data. Jak wygląda oryginalny Data, możecie zobaczyć tutaj. Krzysiek własnoręcznie zrobił tricorder, który wydawał odpowiednie dźwięki i wydawał opinię na temat otoczenia. Oryginalny tricorder tutaj.

Karolina jako porucznik Uhura. Jak wygląda oryginalna Uhura, możecie zobaczyć tutaj. Karolina samodzielnie uszyła mundury Daty i Uhury, mimo że dopiero niedawno zaczęła szyć, czego jej z tego miejsca oficjalnie gratuluję!